Pod koniec życia między generałem Wojciechem Jaruzelskim a jego żoną, Barbarą, doszło do poważnego konfliktu. Jak później opowiedziała Maria Kiszczakowa, gdy był umierający, małżonka mówiła wyłącznie o rozwodzie z nim, przez co obie generałowe się pokłóciły. Jaruzelska nie planowała zrezygnować z wygód, do których była przyzwyczajona, w tym do stałego zatrudniania gosposi, choć mąż przed śmiercią zdążył zmienić testament i wszystko przepisał na córkę, Monikę, żonie zostawiając tylko rentę.
Choć od śmierci generała Jaruzelskiego minęły już trzy lata, spadek pod nim wciąż budzi kontrowersje. Największe dotyczą mokotowskiej willi z 1938 roku, która po wojnie dekretem Bolesława Bieruta została odebrana rodzinie Przedpełskich. Ci próbowali odzyskać majątek, który jednak w 1973 roku przeszedł na własność ówczesnego ministra obrony Jaruzelskiego, a po jego śmierci - ma przejść na Monikę.
Przedpełscy przegrali już kilka procesów w tej sprawie. Wykazały one, że nieruchomość im się nie należy - podała Gazeta Polska.
W sprawie willi Jaruzelskich działa warszawski radny PiS-u Jacek Ozdoba, który zwrócił się do prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz z zapytaniem, co zrobiła, żeby odebrać posiadłość rodzinie generała. Trudno powiedzieć, na ile jest to rozliczanie Jaruzelskich, a na ile walka z prezydentem Warszawy, bo od tego będzie zależeć, czy wojna będzie toczona z ratuszem, czy z Moniką Jaruzelską.
Sama Jaruzelska poinformowała, że nie planuje nikomu oddawać willi. Co więcej, sama nie jest jeszcze dysponentką spadku po ojcu:
Postępowanie spadkowe jest w toku - zapewniła.