Jim Carrey ponad rok temu doświadczył sytuacji, która jest w stanie zakończyć najlepiej rozwiniętą karierę w Hollywood. Jego była dziewczyna, Cathriona White, popełniła samobójstwo, a o przyczynienie się do niego rodzina dziewczyny do dzisiaj oskarża właśnie aktora:
Gwiazdor najpierw wypierał się zarażenia White chorobami wenerycznymi, a potem miał dostarczać jej niebezpieczne leki na receptę. Nic dziwnego, że postanowił przypomnieć fanom o swojej "wrażliwej" stronie.
W sieci opublikowano krótki dokument ukazujący Carreya w roli... malarza. Aktor miał przejść duchową przemianę, dzięki której odkrył w sobie na powrót artystę. W filmie Jim Carrey: Potrzebowałem koloru, aktor opowiada m.in. o rozstaniu z Cat:
Rozstaliśmy się podczas zimy w Nowym Jorku. To było tak depresyjne. Myślę, że naprawdę potrzebowałem koloru - mówi natchniony. Gdy zacząłem malować, dostałem obsesji. Farba była wszędzie.
Jak myślicie, będą chętni na dzieła "wskrzeszonego" Jima?