Seria filmów o Jamesie Bondzie należy do jednej z najbardziej kultowych w historii kina. Rola Agenta 007 zapewnia dożywotnie miejsce wśród największych gwiazd kina. Po Spectre sprzed dwóch lat Daniel Craig, czterokrotny Bond, zapowiedział, że to koniec jego występów w serii. Pojawiły się spekulacje, kto będzie następcą jego, Pierce'a Brosnana, Seana Connery'ego i Rogera Moore'a. Pojawiła się plotka, że będzie to kojarzony z serią o Thorze Chris Hemsworth, albo że twórcy zaryzykują feministyczną wersję historii z Gillian Anderson w roli głównej.
Okazuje się, że głośne odrzucenie kontraktu wartego 68 milionów funtów było jedynie elementem prowadzonych przez Craiga negocjacji. W oficjalnie zapowiedzianej 25. już części serii o Bondzie, której premiera zaplanowana jest na 8 listopada 2019 roku, zagrać ma brytyjski aktor.
49-latek potwierdził doniesienia w programie Late Show Stephena Colberta. Przy okazji promocji nowego filmu przyznał, że powróci jako Bond po przerwie, której potrzebował, żeby odpocząć od roli.
Wiem o powrocie do roli od kilku miesięcy - przyznał Craig. Rozmawialiśmy o tym i staraliśmy się wypracować plan. Zawsze chciałem wrócić. Po prostu potrzebowałem przerwy.
Prowadzący zapytał o słynną wypowiedź aktora, w której zapewnił, że "prędzej podetnie sobie żyły, niż zagra Bonda".
Nie ma sensu szukać wymówek dla tych słów - odparł gwiazdor. To było dwa dni po zakończeniu zdjęć i od razu poszedłem na wywiad. Ktoś mnie zapytał, czy zagrałbym w kolejnym, więc odpowiedziałem, że nie.
Przy okazji Daniel zapewnił, że ta rola ma być ostatnim razem, kiedy wciela się w postać legendarnego agenta.
Po prostu chcę pożegnać się z rolą w dobrym stylu. Nie mogę się doczekać.
Patrząc na rytm premier filmów z serii o 007, jeszcze następna wypadnie około 2022 roku, gdy Craig będzie miał 54 lata. Który z młodszych aktorów dojrzeje wtedy na tyle, żeby go zastąpić?