Diane Keaton, aktorka nagrodzona Oskarem za rolę Annie Hall w filmie Woody'ego Allena jest jedną z niewielu gwiazd, która godzi się z postępem czasu. Choć Hollywood wywiera ogromną presję na kobiety, aby pomimo upływu lat wciąż wyglądały pięknie, Keaton nie zdecydowała się na chirurgiczne poprawki. Gwiazda nie dała się wciągnąć w kult młodego, szczupłego i wysportowanego ciała, który zmusza młode aktorki do myślenia, że po trzydziestce czeka je tylko botoks i filmowa emerytura. Przez ten tok rozumowania niektóre z jej koleżanek po fachu zmieniły się nie do poznania.
Teraz, choć nieczęsto Diane Keaton pojawia się na branżowych imprezach, chętnie udziela wywiadów, w których dzieli się życiowym doświadczeniem i z dystansem do siebie opowiada o latach młodości. W rozmowie z Wysokimi Obcasami aktorka ze smutkiem mówi o starości:
Ludzi dziwi to, że kobiety - bo to dotyczy szczególnie kobiet - w moim wieku mają jeszcze apetyt na życie - przyznaje. W ogóle zauważam, że ludzie nie lubią starszych osób. Myślę, że to dlatego, iż przypominamy im o kierunku, w jakim wszyscy nieuchronnie podążamy.
Mimo tego, że Diane doskonale zdaje sobie sprawę z powszechnego postrzegania starości, zdaje się nic sobie z tego nie robić:
Ale to, że inni tak myślą, nie znaczy, że podeszły wiek ma być czasem rezygnacji i zgody na znikanie! Musimy walczyć z tym poczuciem, że jesteśmy ofiarami - dodaje Keaton.
Diane podnosi na duchu wszystkie kobiety w kwiecie wieku, identyfikując się z bohaterką jej ostatniego filmu Zawsze jest czas na miłość:
Nikt nie chce myśleć o staruszkach, którzy się zakochują! Kogo to obchodzi? W młodej miłości bardzo istotny jest element seksualny i ludziom się wydaje, że z wiekiem to mija.
Zgadzacie się z nią?