Choć w kategorii "spektakularnych metamorfoz" ostatni rok należał zdecydowanie do Karoliny Szostak, w polskim show biznesie jest jeszcze jedna celebrytka, która zauważalnie schudła. Mowa o Annie Powierzy, znanej z roli Czesi w Klanie, która do dłuższego czasu nie była w stanie zrzucić 30 kilogramów, które zostały jej po ciąży. Aktorka żaliła się w wywiadach, że z powodu insulinooporności i niedoczynności tarczycy nie jest w stanie schudnąć nawet stosując restrykcyjną dietę.
W końcu jednak Powierzy udało się jakoś zgubić zbędne kilogramy, co właśnie przełożyło się na propozycję zawodową, a konkretnie udział w reklamie. Anna wystąpiła bowiem w sesji zdjęciowej promującej torebki MIMA bags. Właścicielem marki jest Maciej Muszyński, znany głównie z tego, że zaprojektował większość najbrzydszych i najsurowiej ocenianych kreacji Ilony Felicjańskiej.
Torby są podobno jednak jego mocną stroną i postanowił wydobyć ich piękno z pomocą "modelki" w osobie odchudzonej Ani. Na potrzeby sesji wystylizowano ją na lata 80-te i natapirowano jej włosy. Sama fryzura kosztowała zresztą ponoć 15 tysięcy złotych, bo pasma zostały na tę okazję specjalnie przedłużone. Powierza, na co dzień znana raczej z braku konkretnego stylu i źle dobranych kreacji, na fotografiach wystąpiła w zwiewnych, kolorowych spódnicach i szerokich spodniach, geometrycznych wzorach i ćwiekach.
Na pierwszy rzut oka ma się wrażenie, jakby sesja powstawała w pośpiechu, a poszczególne ubrania połączono ze sobą w drodze losowania. Najważniejszy element, czyli torebki, niestety nie wytrzymały konkurencji z wściekłymi kolorami i wzorami ubrań, a kosztowna fryzura Powierzy wygląda jak kask ulepiony ze zbyt dużej ilości włosów i lakieru.
Podobnego zdania jest Dorota Wróblewska, która na swoim facebookowym profilu regularnie ocenia styl gwiazd i celebrytek. Znawczyni mody zauważa, że Anna nie jest brzydką kobietą i zwłaszcza teraz, gdy wreszcie udało jej się schudnąć, można było lepiej wyeksponować jej atuty. Zamiast tego "schowano" ją jednak za mnogością barw i faktur, w których jej uroda całkowicie zgasła.
To się nazywa przerost formy nad treścią. Torebek nie widać, ale fryzura na pierwszym planie - oceniła surowo Wróblewska. Stylizacja z lat osiemdziesiątych, a uczesanie z tapirem jak u starszej pani. Szkoda tylko urody aktorki i torebek, bo potencjał jest! Jak dla mnie zbyt dużo się dzieje.
Rację przyznali jej internauci, którzy nie pozostawili na "projekcie" suchej nitki.
"Idealny przykład jak nie robić sesji", "Coś okropnego", "Niska jakość", "To jest dowcip? Bo chyba nikt takiej sesji nie robi na serio" - pisali w komentarzach.
Zgadzacie się?