Taylor Swift robi wszystko, by przejść do historii show biznesu jako jedna z najbardziej znienawidzonych amerykańskich gwiazd. Z nie do końca jasnych przyczyn zdaje się pielęgnować wizerunek "zołzy", czemu wyraz dała w najnowszym teledysku.
Look what you made me do w założeniu miał być utworem, o którym dużo się mówi. Swift "mści się" nim na wszystkich, którzy zadarli z nią na jej drodze do sukcesu: byłym chłopaku - Tomie Hiddlestonie w scenie, na której jej tancerki noszą koszulkę identyczną do tej, jaką miał Tom, Katy Perry - naśladując jej wizerunek oraz na Kim Kardashian.
Chociaż ta ostatnia podobno w ogóle się tym nie przejęła:
Kim w "planie zemsty" Swift znalazła się bardziej przypadkowo - wokalistka ma bowiem konflikt z jej mężem, w który Kardashian również postanowiła się zaangażować. Taylor odwdzięcza się celebrytce sceną, która fanom gwiazdy kojarzy się ze słynną już napaścią na Kardashian w paryskim apartamencie.
W jednej ze scen Taylor kąpie się w wannie ubrana w drogocenną biżuterię - w swoich zeznaniach Kim twierdziła, że bandyci po zakneblowaniu jej ust i związaniu rąk i nóg uwięzili ją w wannie...
Tą sceną Taylor - zdaniem części fanów - poszła zbyt daleko:
Przesadziłaś. Nie do twarzy ci z zemstą - komentują.
Wideoklip już obejrzano ponad 20 milionów razy, choć od jego premiery nie upłynęły nawet 24 godziny.
Taylor osiągnęła swój cel?