Korzenie konfliktu między Mariolą Bojarską-Ferenc a Ewą Chodakowską sięgają naprawdę głęboko. Wszystko zaczęło się blisko cztery lata temu, gdy Ewa dopiero zaczynała medialną karierę, czego najwyraźniej nie mogła przeboleć Bojarska-Ferenc. Propagatorka fitnessu z lat 90. w ostrych słowach wyrażała się wtedy o Chodakowskiej, że ta jest amatorką i "propaguje bzdury".
Tak emocjonalnej wymiany argumentów między trenerkami już dawno nie było, ale okazuje się, że spokój jest tylko pozorny. Bojarska-Ferenc chyba nadal nienawidzi Chodakowskiej, czemu dała ostatnio wyraz na Instagramie.
Wszystko zaczęło się od wpisu trenera personalnego Patryka Puczyłowskiego, który pokazał wspólne zdjęcie z Bojarską po porannym treningu. Jedna z jego fanek zauważyła, że uwielbiana przez niego "ikona" niejednokrotnie krytykowała młodych adeptów fitnessu, przywołując oczywiście konflikt z Chodakowską. Internautka napisała nawet, że "nie można poniżać ludzi w ten sposób", co nie spodobało się Bojarskiej:
Myślę moja droga, że Ewa poniża nas sprzedając tak małą wiedzę - odpowiedziała. Kochane ślepo nie podążamy za modą, mózg jest cenniejszy niż mięśnie.
Komentarz Bojarskiej szybko zniknął jednak z Instagrama, usunięty najprawdopodobniej przez samego Puczyłowskiego, który podkreślił, że nie chce być wciągany w personalne awantury między trenerkami. Fanka natychmiast zauważyła, że to wina Bojarskiej, która swojego czasu reklamowała się nawet w magazynie Chodakowskiej, o czym teraz nie mówi.
Kobieto ja się nie reklamuję nigdzie! - zaprotestowała Ferenc. (...) Właścicielem produktu jest wydawnictwo. Kobiety zanim coś powiecie, sprawdzajcie, bo jak coś mówię, to mam 1000 razy sprawdzone.
Myślicie, że Ewa zdążyła to zobaczyć?