Radek Majdan nieźle sobie przesrał wczorajszą awanturą, jaką wraz z kolegą z Polonii, Piotrem Świerczewskim, wszczęli w pensjonacie w Mielnie. Dziennik donosi, że prokurator może postawić mu zarzuty pobicia i grożenia śmiercią policjantom. Groziłoby mu za to nawet do 10 lat więzienia!
Poza tym, jeżeli zostanie skazany prawomocnym wyrokiem sądu, automatycznie straci mandat radnego sejmiku województwa zachodniopomorskiego. Majdan nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej, ale radnym koła PO, w którego prawach został już zresztą zawieszony (za rzekome pobicie "dziennikarza" Faktu).
Przede wszystkim Majdan stracił też swoją główną pracę. W Polonii Warszawa i tak zarabiał ułamek tego co u szczytu kariery, teraz nie będzie miał jednak nawet tego. Został właśnie zawieszony, a władze klubu rozważają rozwiązanie kontraktu.
Nie byłaby to wielka strata, Radek i tak od kilku miesięcy tylko grzeje ławę. I chleje ze Świerczewskim.