Doda ostatecznie i oficjalnie odsuwa się od swojego byłego męża. Jak to najczęściej bywa w show-biznesie - w nieszczęściu. W końcu nikt nie chce być kojarzony z kimś przegranym... Po awanturze, jaką wraz z kolegami wywołał on w pensjonacie w Mielnie, Rabczewska nie chce mieć z nim już nic wspólnego. Maja Sablewska, na pytanie reportera TVN24 o stosunek Dody do tej sytuacji, powiedziała dosadnie:
Doroty nie obchodzą ekscesy z udziałem Majdana, dała tego wyraz pół roku temu, gdy się z nim rozwodziła.
Maja dba o swoją podopieczną i nie chce, żeby jej nazwisko było kojarzone z "Radosławem M.". Przy okazji dowiedzieliśmy się czegoś o stanie zdrowia Dody, która w sobotę miała wypadek (czemu zresztą z niewyjaśnionych powodów zaprzecza):
Doda przygotowuje się do festiwalu w Sopocie, w chwili gdy Majdan rozrabiał, ona umierała z bólu kręgosłupa podczas koncertu w Toruniu. Czy tak zachowuje się odpowiedzialny mężczyzna?
Rozwód nie rozwód, ale do tej pory Majdan wciąż łaził za Dodą, byli widywani razem na imprezach i zakupach. Jeżeli jeszcze w Dorocie pozostawały jakieś resztki miłości do bramkarza z przeszczepioną grzywą, to teraz już raczej się ulotniły.
Trudno się dziwić - Doda nie trzyma z przegranymi i ze "słabymi jednostkami". "Gardzi nimi."