Beata Gosiewska, europosłanka w listy Prawa i Sprawiedliwości, wdowa po Przemysławie Gosiewskim, należy do "wdów smoleńskich" najbardziej zaciekle walczących o odszkodowania. Chociaż po katastrofie smoleńskiej, w której zginął jej mąż, otrzymała z budżetu państwa, czyli od wszystkich podatników, 250 tysięcy złotych dla siebie i po kolejne ćwierć miliona na każde z dwojga dzieci, ciągle była niezadowolona. Następnie Kancelaria Sejmu wypłaciła Gosiewskiej 100 tysięcy złotych odszkodowania.
Dla europosłanki była to kropla w morzu potrzeb. Jak uzasadniała, katastrofa smoleńska przekreśliła błyskotliwą karierę jej męża, który prawdopodobnie dorobiłby się wielkiego majątku. Poza tym, jak argumentowała, nie stać jej na mieszkanie i gnieździ się w dwojgiem dzieci u teściowej. Warto przypomnieć, że Gosiewska, jako europosłanka, zarabia 6,2 tysiąca euro miesięcznie oraz dniówkę w wysokości 306 euro za udział w posiedzeniach Parlamentu Europejskiego. Do tego trzeba doliczyć pieniądze na prowadzenie biura, oraz 4 tysiące euro na "wykonywanie mandatu".
Bardziej obrotni polscy europosłowie osiągają wynik 70 tysięcy złotych miesięcznie. Jednak Gosiewska chyba do nich nie należy, skoro z taką pensją musi się gnieździć z dziećmi u teściowej.
Rok temu doszła do wniosku, ze najlepiej, by nowy apartament kupili jej podatnicy i korzystając z ekshumacji smoleńskich, które na nowo odświeżyły żałobę, złożyła wniosek o wypłatę odszkodowania w wysokości 5 milionów złotych. Kiedy szef MON-u Antoni Macierewicz wyjaśnił jej, że to nierealna suma, złożyła kolejny pozew, na 750 tysięcy złotych i ogłosiła w mediach, że już się w tej sprawie dogadała z Antonim.
Przypomnijmy: Beata Gosiewska dostanie "tylko" 750 tysięcy… "Uzgodniłam ustną formę ugody z Antonim Macierewiczem"
Okazało się, że jednak się nie "dogadała". Jak ujawnia biuro prasowe Sądu Okręgowego w Warszawie, Beata nie dostanie ani grosza.
W żadnym z tych postępowań nie zawarto ugody - ujawnia pracownik biura w rozmowie z Super Expressem. Było wezwanie do zawarcia ugody, gdzie wnioskodawczynią była Beata Gosiewska.
Pytany o tę sprawę MON nie udzielił, jak dotąd, komentarza.
**#dziejesienazywo: Gosiewska: nie chcemy Polski mafijnej
**