Po wpłaceniu 50 tysięcy złotych kaucji, Radek Majdan wyszedł na wolność. Jego kolega Piotr "Świr" Świerczewski nadal przebywa za kratkami i dopiero dziś okaże się, czy wyjdzie. Ze względu na powagę zarzutów prokuratura chce przedłużyć mu areszt do dwóch miesięcy.
Majdan po wyjściu z koszalińskiej prokuratury opowiedział swoją wersję: Nic z tego, co zostało napisane w prasie, że biliśmy się z policjantami, nie jest prawdą. Widziałem, jak Piotrek leżał, a oni na nim siedzieli. Mówiłem im, żeby go zostawili. Oni byli jak w amoku, wyglądało że na to, że nie panują nad niczym.
Jego wersji zaprzecza nie tylko prasa, ale przede wszystkim koszalińska policja, według której Majdan pomagał koledze, który pobił, skopał i groził śmiercią funkcjonariuszom.
Piłkarz martwi się o swoją przyszłość i o to, jak sytuacja z bójką wpłynie na jego życie. Bardziej od utraty pracy zabolał go pewnie fakt, że stracił ostatecznie łaski u Dody, która oficjalnie się od niego odcięła. Bez dostępu do jej milionów Radek może już nigdy nie mieć szans na dostatnie życie.
Nie czuję się winny. Z naszej strony nie było żadnej agresji - zapewniał pod aresztem. Ta sprawa jest farsą. Nie zrobiłem nic. To jest śmieszne i przykre.
Czy kłamie? Zapewne wkrótce się przekonamy.