Radosław Majdan każdą wypowiedzią coraz bardziej się pogrąża. Zdecydowanie nadużywa "języka ostatecznego". Jego wygłoszone wczoraj w TVN porównanie zatrzymania jego i Piotra Świerczewskiego przez policję do działań ZOMO i stanu wojennego nie zostało najlepiej przyjęte.
To obraża mnie i tysiące innych policjantów w Polsce - mówi na łamach Faktu rzecznik komendanta głównego, Mariusz Sokołowski. Funkcjonariusze nie przyjechali do pensjonatu Siesta na imprezę ani zobaczyć znanych piłkarzy, lecz po telefonach zmęczonych hałasem ludzi. Piłkarze zamiast posłuchac stróżów prawa, wdali się z nimi w bójkę, obrażali ich, straszyli. Takie coś nie może mieć miejsca.
To społeczeństwo poprosiło o pomoc - wtróruje rzecznik zachodniopomorskiej policji, Maciej Karczyński. Policjanci przyjechali do pensjonatu z interwencją. Nikt nie ma prawa bić policjantów i rzucać się na nich z pięściami. Natomiast nazywanie policjantów milicją z czasów stanu wojennego godzi w dobre imię policji, która ciężko pracuje, spełniając swoje obowiązki.
Bardzo zabolały nas wypowiedzi pana Majdana - mówi rzecznik policji białostockiej, Jacek Dobrzyński. Tym bardziej jest nam przykro, że policjanci kibicują całym sercem polskim piłkarzom, a on tak niesprawiedliwie nas ocenił. Funkcjonariusze, którzy interweniowali, pochodzą z naszego miasta, mają wieloletni staż. Porównanie ich do ZOMO, w którym nigdy nie byli, godzi w ich dobre imię.
Jak podaje Super Express, całą sytuację bardzo przeżywają rodzice Doroty i Radka.
Żal mi go - mówi Wanda Rabczewska tabloidowi. W znacznie gorszej sytuacji jest matka piłkarza, która na dodatek musi radzić sobie z tym sama. Ojciec Radka jest marynarzem i akurat wypłynął w rejs.
Mąż nic nie wie o całej sprawie - przyznaje Halina Majdan. Nie mogę do niego zadzwonić i mu tego opowiedzieć, bo by się strasznie zdenerwował.