Maciej Maleńczuk w ostatnim czasie bardzo często wypowiadał się na tematy polityczne i niemal za każdym razem były to wypowiedzi krytyczne wobec aktualnej władzy. Muzyk brał również czynny udział w protestach, między innymi przeciwko reformie sądów czy wypowiedzeniu przez rząd Prawa i Sprawiedliwości konwencji antyprzemocowej. To wtedy doszło do incydentu, który swój finał znalazł w sądzie.
Zobacz:Maciej Maleńczuk grozi: "NIENAWIDZĘ PiS-u, nienawidzę wszystkiego, co robią. Myślę o emigracji!"
Jak się okazało emocje, które Maleńczuk pokazuje w wywiadach, kiedy poruszane są tematy polityczne, nie są udawane. Podczas jednego z protestów na Rynku Głównym w Krakowie po raz kolejny puściły mu nerwy i zaatakował jednego z protestujących.
Była sobota, godzina 13, po Rynku spacerowały kobiety z małymi dziećmi, wszyscy odwracali głowy od tak obrzydliwych obrazów prezentowanych publicznie. Wzburzyły mnie te plakaty**, postanowiłem zainterweniować**_ - relacjonował przed sądem. _Nie zwracałem się bezpośrednio do Łukasza Koniecznego, o ile sobie przypominam, nie używałem wulgaryzmów.
Do interakcji między oskarżonym Maleńczukiem a poszkodowanym Łukaszem Koniecznym według wyjaśnień artysty doszło podczas próby zorientowania się co ta demonstracja ma wspólnego z wydarzeniami w Sejmie. Poszkodowany miał mu odpowiedzieć "spie*dalaj ch*ju", na co Maleńczuk zareagował wyrwaniem transparentu.
Zupełnie inaczej wygląda relacja wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do Życia Łukasza Koniecznego, który napisał na stronie stopaborcji.pl:
Podczas pikiety zostałem zaatakowany przez Macieja Maleńczuka. Początkowo krzyczał na mnie i innych wolontariuszy, następnie podszedł do mnie, wyrwał mi transparent i rzucił o ziemię. Mój protest rozwiązał uderzeniem mnie pięścią w lewą część żuchwy.
Sąd podczas pierwszej rozprawy przesłuchał dwóch świadków, ale ich zeznania nie były pomocne. Rozmijali się tak bardzo w istotnych szczegółach, że sędzia zaprosił obie strony na kolejną rozprawę w listopadzie.
Może Maciej Maleńczuk powinien nagrać jakąś piosenkę z Dodą? Mamy już tytuł: Pięścią w twarz.