Już na początku roku na długo przed premierą, rosyjski film Matylda budził sporo kontrowersji. Cerkiew prawosławna domagała się wówczas wycofania obrazu i zapowiedziała bojkot produkcji. Wszystko przez to, że produkcja opowiada o losach baletnicy, Matyldy Krzesińskiej, która przez lata była kochanką cara Mikołaja II.
Reżyser i producenci nie dali się jednak zastraszyć i film miał ujrzeć światło dzienne pod koniec października. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie, bo sytuacja wokół niego z dnia na dzień jest coraz bardziej napięta.
Z wyświetlania na dużym ekranie Matyldy wycofały się już dwie największe rosyjskie sieci kin: Cinema Park i Formuła Kino. Powodem tej decyzji są listy z pogróżkami, które napływają do kin:
W liście mowa była o możliwych podpaleniach, potencjalnym zagrożeniu dla życia naszych widzów – czytamy.
Groźby okazały się nie bez pokrycia: na terenie Moskwy doszło do pierwszych incydentów spowodowanych promocją filmu o kochance Mikołaja II:
W poniedziałek zostały podpalone samochody przed kancelarią adwokacką reprezentującą reżysera Aleksieja Uczitiela. Wokół palących się samochodów rozrzucono ulotki: "Palić się za Matyldę".
Do innych wystąpień doszło również w samym biurze reżysera, które zostało obrzucone koktajlami Mołotowa lub inną mieszkanką zapalającą. Do kolejnych zdarzeń mających na celu zastraszenie właścicieli kin i wyeliminowanie cienia szansy na wyświetlanie Matyldy doszło w Jekaterynburgu, gdzie mężczyzna wjechał autem w kino. Otwarcie przyznał się, że czynu popchnęła go niechęć do dzieła.
Nie wiadomo, czy do premiery filmu w ogóle dojdzie. Właściciele kin nie chcą narażać swoich widzów, a sami widzowie będą mieli masę powodów, by obawiać się wyjścia na pokazy.
Ministerstwo Kultury uważa, że próba zablokowania pokazu filmu i jego bojkot to "cenzura i bezprawie", ponieważ obraz nie został nakręcony w sposób, który mógłby stawiać Mikołaja II w złym świetle.