Małgorzata Rozenek-Majdan wszystkie swoje decyzje zawodowe tłumaczy troską o przyszłość. Dwa lata temu wzięła udział w reklamie ręczników papierowych, objaśniając widzom ich szerokie zastosowanie w gospodarstwie domowym. Wyjaśniła na przykład, że zawijanie kanapek w papierowy ręcznik uchroni jej przed owadami i jest całkowicie bezpieczne, pod warunkiem, że przed jedzeniem kanapek usunie się ręcznik.
Małgonia pogodnie tłumaczyła, że nie obchodzą jej walory intelektualne reklamy, lecz wynagrodzenie, a 300 tysięcy złotych, które zarobiła, wystarczą na sfinansowanie studiów starszego syna. Od tamtej pory stawki Małgorzaty znacznie wzrosły. Podobno za jednorazowy wpis w Internecie, w którym zachwala zlecony jej do promocji produkt, ilustrując go swoim zdjęciem w samej bieliźnie, dostaje 20 tysięcy złotych. Zaś jej stawkę za udział w kampanii reklamowej można już liczyć w milionach. Podobno za reklamę sieci Plus, w której wstąpiła z mężem, zgarnęli równe 2 miliony złotych.
Mimo to Małgorzata wyznaje, że ciągle sen z powiek spędzają jej obawy o przyszłość.
Zostałam nauczona, że część zarobków trzeba przeznaczyć na czarną godzinę. I faktycznie, zaczęłam odkładać pieniądze na stare lata. To taka forma zabezpieczenia, dla mnie to jest bardzo ważne - wyjaśnia celebrytka. Jestem rozsądną osobą, kontroluję wydatki swoje i rodziny. Na pewno są rzeczy ważniejsze niż kolejna para butów, która wcale nie jest mi konieczna. A płacić rachunki do końca życia musi każdy!
Ja przypomina Fakt, Małgonia potrafi jednak od czasu do czasu zaszaleć. Tak jak w przypadku cekinowej granatowej kreacji Balmain, którą ponoć kupiła na własność za 50 tysięcy złotych.