W miniony weekend odbył się w końcu przekładany od miesięcy Festiwal w Opolu, który od maja był kością niezgody pomiędzy Jackiem Kurskim a władzami miasta i artystami. Urządzona w zimny i deszczowy wieczór impreza nie przyciągnęła jednak takiej ilości widzów, jak spodziewał się prezes, który do ostatniej chwili stawał na głowie, żeby jednak ściągnąć jakieś gwiazdy. Ostatecznie udało mu się przekonać do występu Marylę Rodowicz i Dodę, a nawet łasą na pochlebstwa i nagrody Edytę Górniak, jednak nawet ten kontrowersyjny zestaw nie zapewnił wielomilionowej oglądalności. W amfiteatrze wiało pustkami, a publiczność udawali ponoć... wynajęci statyści.
Kiedy pada deszcz w Opolu i kiedy jest późno, to po prostu ludzi nie ma. To nie jest czerwiec, gdy jest względnie ciepło - słusznie zauważył Jacek. Mieliśmy w Opolu 9-11 stopni i rozpaczliwie dżdżysto, czasami wręcz ulewnie. W związku z tym nie można mieć pretensji do ludzi, że nawet jeżeli wykupili bilety, to się schowali pod dachem u góry tej części zadaszonej, albo po prostu wrócili do domu.
Jak pokazują jednak wyniki oglądalności, ci którzy "wrócili do domu" nie zasiedli raczej przed telewizorami, a postali też wybrali tego wieczoru inne kanały. Oczywiście Kurski upiera się, że wyniki były znakomite i twierdzi, że zostały celowo zaniżone, żeby go... okraść. Według statystyk prezesa przed telewizorami zasiadła "fantastyczna i rekordowa" ilość widzów - "5,5 miliona w piątek, 3,8 w sobotę, 4,4 w niedzielę". Na nieszczęście dla Jacka, danych tych nie potwierdza oficjalny dostawca badań Nielsen Audience Measurement, z którym TVP ma podpisaną umowę do końca 2019 roku. Według ich pomiarów widownia Opola wynosiła średnio 2,07 mln osób, czyli o wiele mniej niż chciałby Kurski.
Prezes twierdzi, że dane Nielsena zebrane na podstawie badania 1887 gospodarstw domowych są nierzetelne i jako jedyne prawidłowe podaje badanie przeprowadzone na grupie 180 tysięcy osób przez operatora Netia. Zdaniem Kurskiego tak wielkie rozbieżności w wynikach są efektem "zmowy kartelowej stacji komercyjnych", przez którą traci cenne miliony z telewizyjnej kasy (tej samej, którą sam wydrenował i zadłużył na horrendalne kwoty).
Ich wyniki są absurdalne. TVP jest wskutek tego okradana z milionów złotych przychodów reklamowych - żali się Kurski i żąda, aby kontrolę nad badaniami przejęła Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji lub inny organ konstytucyjny.
Zanim dojdzie do zmiany badań telemetrycznych i na rynku pojawi się nowe bezstronne badanie państwowe, chcemy za kilka tygodni zacząć podawać wyniki badania zawierającego analizy big data autorstwa socjologów. Przetworzy ona dużą bazę danych i pozwoli na ekstrapolację z nich rzeczywistych zachowań wszystkich widzów. Pokażemy, jak bardzo Nielsen krzywdzi telewizję publiczną - zapowiedział prezes.
Insynuacje Kurskiego krótko skomentował dla Wirtualnych Mediów rzecznik prasowy Nielsena.
Panel pomiaru oglądalności Nielsena jest jedynym w pełni reprezentatywnym, szczegółowym odzwierciedleniem widowni dostępnym w Polsce. Dane uzyskiwane z pomiaru są powszechnie obowiązującą walutą w branży medialnej i reklamowej w Polsce, ale także na ponad 90 rynkach na świecie, na których Nielsen prowadzi analizy - napisał w oświadczeniu Mikołaj Piotrowski.
A Wy, oglądaliście Opole?