Gosia Andrzejewicz korzysta z lata i w przerwach między pokazywaniem zawartości swojej torebki w Bravo, dużo koncertuje. Co ciekawe, podczas ostatniego występu zachowywała się bardzo nie w swoim stylu - rozdawała autografy całkiem za darmo! Czyżby przejęła się tysiącami wyśmiewających ją komentarzy? Czy jej pazerny ojciec, który pobierał razem z nią pieniądze za podpisy nawet podczas koncertu charytatywnego, postanowił trochę zbastować?
Występ, o którym mowa, miał miejsce 27 lipca w Lidzbarku Welskim. Gosia tradycyjnie wystąpiła w swojej tunice z New Yorkera. Nie zabrakło stałych punktów programu:
Podczas występu zaprosiła na scenę "nieśmiałego chłopca" i wręczyła mu "magiczny" napój - wspomina świadek. Zaśpiewali razem piosenkę "Nieśmiały chłopak". Kiedy schodził ze sceny powiedziała: "Będzie miał teraz chłopak powodzenie w Lidzbarku." Ciekawe, czy jakaś dziewczyna poleci na to, że chłopak dotykał Gosi Andrzejczuk...
Po trzech bisach "Hogata" zeszła ze sceny i zaczęła rozdawać autografy. Za darmo. Jak myślicie, to zmiana wizerunku, czy może na miejsce nie dojechał tata ze straganikiem?