Kilka dni temu swoją premierę miała pierwsza autoryzowana biografia Anny Przybylskiej, zatytułowana Ania. Na spotkaniu z autorami pojawili się również bliscy Przybylskiej: mama, siostra i przyjaciele, wśród których byli między innymi Andrzej Piaseczny i Anna Dereszowska. Podczas premiery książki rodzina i przyjaciele opowiadali historie związane z Anią i czytali ulubione fragmenty książki.
Ze swoich uczuć i ostatnich wspomnień związanych z Aniązwierzyła się niedawno siostra Przybylskiej, Agnieszka Kubera.
Teraz aktorkę wspomina jej przyjaciółka i menedżerka, Małgorzata Rudowska. W rozmowie z portalem Gazeta.pl, kobieta opisuje Przybylską jako osobę, która "była oddana rodzinie i nie chciała umrzeć":
Czasem w żartach mówiła: "ja młodo umrę". Prosiłam wtedy, żeby przestała gadać bzdury. Ale śmiałyśmy się też czasem ze starości, z tego, że będzie do końca życia reklamowała kosmetyki tą swoją dziecięcą twarzą, a ja ją jako umalowaną staruszkę będę wpychać na plan. To nie była osoba, która chciała umrzeć. - mówi. Dzieci były dla niej całym światem, szybko chciała je mieć. Sama zajmowała się całą logistyką z nimi związaną - chodziła w dresie na zakupy, gotowała. Jarek musiał systematycznie trenować. Gdy zmarła, wszyscy się łapali za głowy, ile robiła rzeczy.
Kiedy podczas rutynowych badań wykryto u Przybylskiej niezłośliwego guza, nikt nie zakładał scenariusza, który kilka lat później zmienił życie całej rodziny. Rudowska, choć nie mówiła na głos, zdawała sobie sprawę z tego, że "rak trzustki to wyrok", ale nigdy nie dała po sobie poznać, że się boi.
Wiedziałam, że rak trzustki to wyrok, mimo pomocy najlepszych lekarzy, ale Ania mnie przekonywała, że wytną jej guza i będzie w porządku. Zdecydowała, że pójdzie do szpitala właśnie w czasie, kiedy miałyśmy jechać do Stanów Zjednoczonych na wakacje.
Tłumaczyła, że w tym czasie zajmie się swoim zdrowiem i przygotowaniem dzieci do nowego roku szkolnego:
We wrześniu muszę być z powrotem w domu, dzieciom zacznie się szkoła. Ty jedź, masz zaplanowany urlop. Ja się w tym czasie zoperuję, będziemy w kontakcie. Nikt się nie dowie - przekonywała Rudowską do wyjazdu.
Podczas czytania fragmentów książki i rozmów na jej temat na spotkaniu autorskim, pękł talerz. Stało się to w momencie, kiedy został poruszony temat, na który Przybylska z pewnością miała odmienne zdanie:
Ostatnio na spotkaniu, w którym brała udział również rodzina Ani, omawialiśmy sprawy z nią związane. I nagle w trakcie dyskusji pękł talerz. Nie muszę chyba dodawać, że to, co było poruszane w rozmowie, Ani by się nie spodobało. Dla jej mamy i dla mnie było to jednoznaczne, symboliczne. Ania w kwestii, którą omawialiśmy, na pewno powiedziałaby "nie". Spojrzałyśmy z mamą Ani na siebie i miałyśmy pewność, że tak by właśnie było
_
_
**Siostra Anny Przybylskiej wspomina aktorkę
**