Wprawdzie po ubiegłorocznych Czarnych Protestach politycy Prawa i Sprawiedliwości wycofali się z pomysłu całkowitego zakazu aborcji, jednak Ordo Iuris oraz Episkopat Polski nie pozostawiają złudzeń, że tej kwestii nie zostawią w spokoju. Dlatego działaczki i działacze założonego z inicjatywy Barbary Nowackiej, córki zmarłej w katastrofie smoleńskiej posłanki lewicy Izabeli Jarugi Nowackiej, Komitetu "Ratujmy Kobiety" nadal zbierają podpisy pod projektem ustawy liberalizującej prawo do aborcji.
Z sondaży wynika, że już 42 procent Polaków jest gotowych poprzeć taką ustawę. Jedna z działaczek Komitetu przekonała się na własne skórze, że szczecińscy policjanci do tej grupy nie należą.
W środę 20 września Danuta Sobczak-Domańska wracała ze zbiórki podpisów pod projektem ustawy liberalizującej prawo aborcyjne. Została zatrzymana przez funkcjonariuszy policji na próbie przejścia przez ulicę na czerwonym świetle. Zatrzymanie było zgodne z prawem, za takie wykroczenie grozi mandat wysokości 100 złotych.
Kłopoty zaczęły się, gdy policjanci zobaczyli u zatrzymanej logo Komitetu "Ratujmy Kobiety".
Kiedy policjant zobaczył logo, krzyknął do mnie "Ty lewacka szmato!" - wspomina zatrzymana w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Wyjęłam telefon, żeby nagrać moje zatrzymanie. Policjanci chcieli mi go wyrwać, zaczęła się szarpanina.
Kobieta ujawnia, że policjanci przemocą wrzucili ją do radiowozu. Taka procedura nie jest już konieczna w przypadku zatrzymania osoby przechodzącej na czerwonym świetle. Jak zeznała Sobczak-Domańska, policjanci kilkakrotne uderzyli ją kajdankami w głowę.
Wieźli mnie na podłodze, w pozycji klęczącej - wspomina. Ze skutymi i wykręconymi do tyłu rękoma. Już na miejscu nie byłam w stanie sama wyjść z samochodu, więc mnie wywlekli i przeciągnęli na komisariat.
W wyniku takiego traktowania u kobiety wystąpiły objawy wskazujące na wstrząśnienie mózgu. Miała zaburzenia równowagi, zaczęła wymiotować. Policjanci jednak nie uznali za stosowne wezwać pogotowia. Zrobił to dopiero adwokat kobiety po przybyciu na komisariat.
Nie mam żadnych wątpliwości, że pani Danuta podczas zatrzymania została pobita - ujawnia mec. Paweł Hałaczkiewicz. Doszło do naruszenia jej nietykalności cielesnej. To jest niedopuszczalne. Pani Danuta Sobczak-Domańska ze szczegółami zrelacjonowała mi zdarzenie, wobec czego nie mam wątpliwości, że ze strony mojej mandantki nie doszło do żadnych zachowań, które wypełniałyby ustawowe znamiona przestępstwa znieważenia funkcjonariusza, które jest jej zarzucane. Fakt pobicia pani Danuty Sobczak-Domańskiej przez funkcjonariusza, spowodowanego względami światopoglądowymi, może skutkować jego odpowiedzialnością karną, a także dyscyplinarną.
Adwokat zadbał także o zdjęcia dokumentujące obrażenia, jakich za przechodzenie na czerwonym świetle doznała z rąk policjantów jego klientka.
Policja zapewnia, że to standardowa procedura w przypadku takich wykroczeń.
Funkcjonariusze interweniowali w związku z zachowaniem kobiety, która na czerwonym świetle weszła na jezdnię. Spowodowało to zagrożenie w ruchu drogowym. Pojazdy gwałtownie hamowały, by nie doprowadzić do zderzenia - wyjaśnia Mirosława Rudzińska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Pani Sobczak-Domańska złożyła skargę, która jest obecnie rozpatrywana przez Wydział Kontroli KWP w Szczecinie. Sprawę bada również prokuratura.