Gośćmi najnowszego odcinka programu Kuby Wojewódzkiego byli dwa satyrycy, aktorzy, rówieśnicy z rocznika 1937, Stanisław Tym i Jacek Fedorowicz. Zagrali razem 43 lata temu u Stanisława Barei w filmie Nie ma róży bez ognia i od tamtej pory się przyjaźnią.
Ja się urodziłem siedemnastego lipca po południu, a Jacek osiemnastego tuż po północy, więc między nami jest jakieś siedem, osiem godzin różnicy - wyznał Tym. Więc ja go często, jako młodszego, wysyłałem po fajki czy po zapałki.
U Wojewódzkiego głównie wspominali dawne czasy i starych przyjaciół: Bareję i Jana Himilsbacha, ale też trochę komentowali otaczającą nas współcześnie rzeczywistość.
Zawsze trzeba brać pod uwagę takie element, oczywiście ja tutaj przesadzam, że nie możemy się spodziewać, że będzie tak jak chcemy. Bo my tu już wszystko mamy zaplanowane i myślimy, że tak będzie, bo my to wiemy. Zawsze może się okazać, że na przykład dogada się grupa analfabetów, która nie umie czytać. Na przykład. I oni nagle wygrywają wybory. Takie rzeczy się zdarzają - wyjaśnił Tym. U nas to nie są analfabeci. To jest taka gorsza odmiana takich, co umieją czytać, ale w ogóle nie czytają. Na tych wszystkich bannerach, co to są o tym, że wszyscy sędziowie kradną kiełbasę i się nie myją, tam jest na przykład cytat, który powiedział były sędzia Trybunały Konstytucyjnego, żeby było tak jak było. I go oskarżają, że jest taki zacofany. Tymczasem to jest cytat z powieści "Lampart" Lampedusy. Ale oni tego nie wiedzą, bo nie czytają. Nie wiedzą, kto to jest Lampedusa, nie wspominając o "Lamparcie".
Obecnie ulubiony współpracownik Stanisława Barei mieszka z dala od Warszawy, w domu nad jeziorem Wigry, który wybudował czterdzieści lat temu, by był schronieniem dla bezdomnych i chorych psów.
Najbardziej w życiu jestem dumny ze swoich psów - wyznał Tym. Wybudowałem do z myślą, że będę tam trzymał psy, które są biedne, chore, potrącone, bezdomne. Teraz mam ich osiem, ale w porywach było ich szesnaście. One mieszkają w domu, nie w żadnych budach. Oczywiście, że się do nich przytulam, nie jestem głupi. Jak można mieć psa i się nie przytulać?
Pretekstem do zaproszenia Fedorowicza, oczywiście oprócz jego wieloletniej przyjaźni z Tymem, była wznowiona w tym miesiącu książka jego autorstwa, napisana w latach siedemdziesiątych W zasadzie tak.
To jest instrukcja obsługi PRL-u - wyjaśnił Wojewódzki. I ta książka, jak się ją czyta, jest też instrukcją obsługi rzeczywistości 2017. Ja nawet podkreśliłem na różowo: "Władza ma zawsze rację".
Fedorowicz jednak jakoś nie za bardzo chciał się promować ani opowiadać o napisanej czterdzieści lat temu książce i wytrwale ignorował zaczepki Wojewódzkiego.
Jak Staszek słusznie zauważył, ja nie mam poczucia humoru - wyznał Fedorowicz. To prawda, nie mam. Jakoś nie za bardzo za sobą przepadam. Mam mnóstwo pretensji do siebie. Na przykład o to, że zaproszony do program rozrywkowego nie mogę się zmusić do tego, żeby być rozrywkowy. Nie oglądam "Wiadomości". Owszem, robiłem kiedyś satyryczny Dziennik Telewizyjny, dlatego nie chcę teraz oglądać. Nie chcę sobie robić przykrości, że taka konkurencja. "Wiadomości" są czymś tak obrzydliwym, że ja ani nie umiem sobie zrobić takiej przykrości, żeby się zmusić do oglądania, ani nie widzę celu dowcipkowania na ten temat. "Wiadomości" są robione po mistrzowsku, to jest propaganda typu goebbelsowskiego w szczytowej formie. To nie jest porównanie do faszystów, tylko użycie określenia, które funkcjonuje. Trzeba mieć coś w rodzaju sumienia językowego i ja je mam. Dlatego nigdy nie używam słowa "zajebisty". Pierwszy raz usłyszałem je w Opolu, w wykonaniu takiego rudowłosego...
Michała Wiśniewskiego - podpowiedział Wojewódzki.
Skierował je do publiczności, że "jesteście właśnie... tacy" - wspominał satyryk. Poczułem wtedy takie nieprzyjemne mrowienie w krzyżu, że dzieje się coś obrzydliwego. Ale potem próbowałem to sobie wytłumaczyć, że trudno, język się zmienia. Mam teraz udawać, że to lubię? Stary facet ma prawo... W moim wieku to już cieszy, że człowiek się obudził, że mu się udało wstać, że się ogolił drżącą ręką. Ja się cieszę na zapas, bo na razie te czynności przychodzą mi jeszcze z łatwością, ale to się zmieni za dwa, trzy lata, chociaż w głębi duszy liczę na dwadzieścia parę. W tym roku pobiegłem swój ostatni półmaraton. Byłem ósmy od końca. Ale w moim przedziale wiekowym 80 plus, pierwszy!
A co zrobić, żeby oni nie wygrali następnych wyborów, a wszystko wskazuje na to,że wygrają? - zapytał Wojewódzki.
Pan w tym pytaniu popełnia podstawowy błąd - wyjaśnił spokojnie Fedorowicz. Pan zakłada, że będą wybory. Ja uważam, że takich wyborów, do jakich przywykliśmy, to już nie będzie. Myślę, że prezes do nich nie dopuści. Jest tylko jeden sposób: trzeba się umówić jakoś potajemnie przez PiSem, żeby na jakiś rok czy półtora przed wyborami wszystkim ankieterom mówić: "Będę głosował na PiS". Żeby im słupski w sondażach skoczyły do ponad 80 procent. Wtedy prezes zrobi wybory i być może przegra**.**
Panowie jesteście zajebiści - skomplementował ich Wojewódzki. Wiecie, że po tym programie zostaniecie celebrytami?
A dotąd nie byliśmy? - zaniepokoił się Fedorowicz.
A możemy się umówić na kolejne spotkanie za dwadzieścia lat? - zapytał prowadzący
Oczywiście - obiecał osiemdziesięcioletni Fedorowicz. O ile pan dotrwa...