Weronika Rosati od dawna deklarowała, że czuje już wewnętrzną gotowość do rodzicielstwa. Niestety, ciągle jakoś się nie składało. Przede wszystkim musiała odzyskać zdrowie po kontuzji nogi, której doznała gdy Piotr Adamczyk, wioząc ją w fotelu pasażera, wjechał do rowu.
Skończyło się pięcioma operacjami, żmudną i bolesną rehabilitacją oraz zerwaniem z Adamczykiem, który, zdaniem Weroniki okazał się "fałszywym dżentelmenem".
Wcześniej też jakoś nie miała szczęścia do mężczyzn. Na szczęście spotkała Roberta Śmigielskiego. Wprawdzie jest od niej 18 lat starszy i nie całkiem rozwiedziony, jednak aktorka nabrała przekonania, że nikogo lepszego nie znajdzie i postanowiła urodzić dziecko nowemu partnerowi. To będzie już jego piąte.
Rosati w ciąży czuje się tak dobrze, że nie tylko nie zwalnia tempa, to jeszcze postanowiła zarobić na chodzeniu na bankiety.
Jak donosi osoba z jej otoczenia, podwyższyła stawkę za wyjście z domu i to ponad dwukrotnie.
Dotychczas Weronika za przyjście na imprezę chciała około 4 tysięcy złotych. Po tym, jak ogłosiła, że spodziewa się dziecka zainteresowanie jej osobą bardzo wzrosło - ujawnia informator Faktu. Postanowiła więc wykorzystać swój błogosławiony stan i zarobić na ciążowym brzuszku.
Obecnie stawka Weroniki za jeden wieczór wynosi prawie 10 tysięcy złotych. Mimo to nie może opędzić się od zaproszeń.
Podwyżka wcale nie zmniejszyła zainteresowania - zapewnia źródło gazety. Tylko w tym tygodniu ma zaplanowane dwa branżowe wydarzenia, za które zainkasuje pokaźną sumkę.
_
_