W poniedziałek pisaliśmy o tym, że lider Feel, Piotr Kupicha, wygląda na bardzo zmęczonego i wyczerpanego trwającą od niemal roku trasą koncertową. Zespół gra nawet po dwa koncerty dziennie i powoli nie wyrabia już ciśnienia. Wczoraj grali w Świnoujściu, jutro kolejny koncert w Międzyzdrojach...
Nie ma się więc co dziwić, że chłopaki wykorzystują daną im szansę, bo nie wiadomo, ile ona potrwa. Okazuje się, że przy okazji jednak olewają swoich fanów. Stracili już chyba wyczucie i zaczęło im odbijać od sukcesu i pieniędzy. Spóźniają się, olewają publiczność i nie przykładają się do swoich występów. Nasza informatorka wspomina koncert Feel w Ełku:
Po pierwsze, bardzo się spóźnili. Ludzi na koncert przyszło sporo, ale po długim czekaniu wszyscy zaczęli się denerwować, słychać było buczenie i gwizdy. Gdy oznajmiono, że zespół już jest, to publiczność jeszcze bardziej zaczęła gwizdać, więc... Feel puścił sobie oklaski z taśmy [zupełnie jak Gosia Andrzejewicz...]! Totalna ignorancja! Kiedy już zaczęli śpiewać, było niewiele lepiej. Nie wiedzieć czemu, Kupicha zaśpiewał jedną piosenkę do połowy, po czym zaczął ją śpiewać od nowa. Po kilku utworach zaczął lać deszcz i ludzie pouciekali, została tylko niewielka garstka fanów.
To tylko jeden z bardzo wielu sygnałów, jakie codziennie dostajemy. Wynika z nich, że Feel lekceważy swoich fanów, spóźnia się na koncerty, a Kupicha śpiewa od niechcenia, jakby był na jakiejś chałturze w supermarkecie.
Chłopaki, apelujemy o umiar. Nie miejscie swoich fanów w dupie. Bo jeszcze zatęsknicie za tym, czym teraz pogardzacie.