Miniona niedziela okazała się dla Katalończyków kamieniem milowym w ich najnowszej historii. Mieszkańcy hiszpańskiego regionu poszli bowiem do urn, by zagłosować nad niepodległością. Niestety, głosowanie bardzo szybko przerodziło się w zamieszki, bo działań separatystycznych nie popierają hiszpańskie władze w Madrycie. Na ulicach było więc naprawdę bardzo gorąco.
Wygląda na to, że hiszpański rząd Mariano Rajoya ma spory problem. Media publikują właśnie wyniki niedzielnego referendum, z których wynika, że przewaga zwolenników oddzielenia się Katalonii od Hiszpanii jest miażdżąca. Pozytywnie na pytanie o niepodległość regionu odpowiedziało... 90% głosujących.
Łącznie głosowało 2,26 mln osób, czyli blisko 40% wszystkich Katalończyków. Tylko 8% głosów było negatywnych, a pozostałe karty okazały się nieważne.
Rzecznik rządu Katalonii Jordi Turull zakomunikował także, że nie przeliczono kart skonfiskowanych przez policję.
We wrześniu rząd Katalonii przyjął Akt Przejściowy określający, co stanie się z regionem po ogłoszeniu wyników referendum. Ogłoszenie niepodległości ma nastąpić w 48 godzin, a obecny premier rządu regionalnego, Carles Puigdemont, zostanie prezydentem nowego państwa. Problem w tym, że Aktu Przejściowego nie uznaje hiszpański Trybunał Konstytucyjny.
Wynik referendum poparł między innymi Mariusz Błaszczak, który stwierdził, że to Hiszpanie sami powinni decydować o przyszłości swojego kraju. Szef MSWiA dodał także, że głosowanie to "przestroga dla Polski".
Podczas niedzielnych starć z policjantami prawie 850 osób zostało rannych, ucierpiało także 33 policjantów. Dwie osoby znajdują się w ciężkim stanie.
**Droga do niepodległości? Katalonia głosuje
**