Chyba mało która gwiazda jest tak kochliwa jak Edyta Górniak. Przy okazji mało która gwiazda nie ma takiego szczęścia w miłości jak piosenkarka. Najświeższe widoki na szczęście pojawiły się niecały rok po tym, jak Edyta przeprowadziła się z Krakowa do Kalifornii, gdzie nikt nie wiedział, że jest gwiazdą. Cztery miesiące temu Górniak spotkała tam irlandzkiego aktora imieniem William, który tak zawrócił jej w głowie, że piosenkarka była skłonna do największych poświęceń. Czyli pójścia spać bez makijażu, co w przypadku Edyty faktycznie może być sporym wyzwaniem.
Chociaż nikt nie widział młodszego chłopaka Edzi w całości, ona sama solennie zapewnia, że William istnieje. Przez cztery miesiące pokazała tylko fragment jego twarzy, ale podobno zabrała go do Polski, w której tak mu się spodobało, że zaczął uczyć się naszego języka. Znając kochliwość Górniak, od ślubu dzieliły ją zapewne tylko miesiące: Górniak czeka na oświadczyny? "Wyraźnie wyczuwa, że jej kowboj chciałby wejść w nowy etap"
Niestety, wygląda na to, że wspólne rodeo życia z kowbojem z Irlandii właśnie dobiegło końca. Edyta opublikowała bowiem na Instagramie niepokojący wpis, w którym podzieliła się smutną refleksją. Na wszelki wypadek po angielsku, ale i tak jego ton nie nastraja optymizmem:
Dziękuję Ci Boże za danie mi syna, bo mam powód, by żyć, być mądrą i silną. Dziękuję Ci za muzykę, bo dzięki niej czasem mogę być bliżej Ciebie - pisze Edyta. Dziękuję ci za kontakty z ludźmi, bo możemy dzielić się magią i czasem zbliżać do siebie. Dziękuję ci za silne zmysły, dzięki którym mogę doceniać każdy moment mojej podróży. Lecz Boże, nigdy więcej miłości do mężczyzny. Nigdy więcej zaufania. Mam dość.
Myślicie, że to faktycznie koniec burzliwej czteromiesięcznej znajomości?