Niespełna dwa lata temu u Ani Wyszkoni lekarze wykryli nowotwór tarczycy, który poważnie zagrażał jej dalszej karierze. Rokowania nie były najlepsze - artystka mogła nawet stracić głos.
Podczas ostatniego festiwalu w Opolu, Wyszkoni wygłosiła smutną przemowę, która sugerowała nawrót choroby. Publiczność zgromadzona w amfiteatrze i przed telewizorami zmartwiły słowa artystki. Fani dopytywali za pośrednictwem mediów społecznościowych o jej stan zdrowia i przesyłali dużo pozytywnej energii do dalszej walki z rakiem. Jak się okazało, powodem wywodu był "płaczący nastój", który udzielił się wokalistce, a przedmiotem przemowy badania kontrolne, które Ania miała umówione w kolejnym tygodniu.
Po wizycie artystka pochwaliła się w rozmowie z magazynem Flesz, że udało jej się pokonać chorobę, a wyniki badań są więcej niż dobre:
Odetchnęłam z ulgą! Po tygodniu spędzonym w szpitalu i serii niezbędnych badań mogę oficjalnie potwierdzić, że jestem całkowicie zdrowa. Kamień spadł mi z serca - mówi Wyszkoni. Dostałam dawkę pozytywnej energii i czuję, że znów zaczynam żyć!
Wyszkoni wykorzystała również moment, aby uczulić wszystkie kobiety przed zaniedbaniem stanu zdrowia:
Chciałabym zaapelować do innych kobiet, żeby nie lekceważyły niepokojących objawów, dbały o siebie i słuchały sygnałów, jakie wysyła im organizm. Wszystkie nieprawidłości wychwycone we wczesnym stadium dają szansę na całkowite wyzdrowienie.
_**
Ania Wyszkoni o swojej walce z rakiem
**_