Na początku czerwca Beata Tyszkiewicz trafiła do szpitala z zawałem serca. Nic dziwnego, bo aktorka od lat jest zadeklarowaną palaczką i jeszcze w szpitalu wychodziła poza zasięg wzroku lekarzy, paląc pod murem. Chyba nie chciała się przyznać, że w końcu ktoś zwrócił jej uwagę na śmiertelny nałóg. Chociaż nie wyglądało to najlepiej, już po wyjściu z placówki 78-letnia aktorka próbowała robić dobrą minę do złej gry. Stwierdziła bowiem, że problemy kardiologiczne pomyliła z niestrawnością po zjedzeniu ostrych potraw: Tyszkiewicz pomyliła... ZAWAŁ Z CURRY. "Żadnych objawów nie miałam, tylko byłam u Hindusa"
Niestety, kolejnej wizyty w szpitalu chyba nie da się zgonić na ostre curry. Jak donosi Fakt, Tyszkiewicz znów zabrało pogotowie i trafiła na badania.
Mama słabo się poczuła. Ale nie ma jakiejś groźnej sytuacji. W tym wieku tak się zdarza. Zważywszy na wcześniejsze kłopoty z sercem, dmuchamy na zimne - uspokaja jej córka, Karolina Wajda.
**Beata Tyszkiewicz robi zakupy na bazarku. Przeszła na zdrowy tryb życia?
**