Producenci drugiej edycji programu Azja Express próbują różnych sposobów, żeby przyciągnąć widzów przed ekrany telewizorów. W pierwszym odcinku goły tyłek pokazał Tymon Tymański, a Joanna Przetakiewicz błysnęła gołym biustem. Wszystko wskazuje, że to sposoby nie zdały egzaminu, bo w twórcy sięgnęli po jeszcze mniej wyrafinowane środki.
W piątym odcinku Azji Express uczestnicy dotarli w końcu do Indii, gdzie na początku wzięli udział w oczyszczającej ceremonii.
Wielki bałagan na zewnątrz i wielki porządek w środku - zacytowała Małgorzatę Braunek Agnieszka Woźniak-Starak. Indie się albo kocha albo nienawidzi.
O tym, że kultura hinduska może być bardzo nieprzyjazna dla europejskich kobiet przekonały się pierwsze Marta i Oliwia.
Dziewczyny wsiadły do ciężarówki z dwiema Hindusami. Niestety, panowie próbowali zaimponować dwóm Europejkom w specyficzny sposób. Jeden z Hindusów próbował zrobić zdjęcia kolanom Wierzbickiej. Uczestniczki wyszły z samochodu upokorzone.
W tym samym czasie Michał Piróg i towarzyszący mu w programie Piotr Czaykowski otworzyli… sklep spożywczy. Przedsiębiorczy Piróg załatwił sobie kilka fuch.
W Indiach jesteśmy traktowani jak Paris, tylko jesteśmy tańsi bo jesteśmy z Europy Wschodniej. Przyjeżdżamy, bierzemy melona i butelkę wody gazowanej - odparł wyraźnie zadowolony.
Na początek musieli wykonać zadanie, które polegało na… wypiciu krowiego moczu. Okazało się, że Hindusi uważają, że ów ciecz ma moc uzdrawiającą. O dziwo, większość uczestników podeszła do zadania z entuzjazmem i chwaliła zbawienny wpływ krowiego moczu na zdrowie.
W USA mega dużo osób uważa, że to jest zdrowie, beauty i w ogóle trendy - twierdziła nawet entuzjastycznie Zuzanna Bijoch. Stosowałam śluz ślimaka na twarz, polecam gorąco. Mnie to jakoś nie przeszkadza.
Podobny entuzjazm wykazała Przetakiewicz, która z chęcią wypiła krowią urynę.
Jeśli coś ci zaszkodzi, wypij swój mocz, bo to jest takie cudotwórcze - polecała z miną znawczyni.
Antoni Pawlicki i jego kolega nie podzielali opinii obeznanych z urodowymi nowinkami gwiazd mody. Bez zbędnych słów, szybko wykonali swoje zadanie.
Było lekko gazowane, ciepłe – żartował Antek.
Wypicie krowiego moczu najwięcej kłopotów sprawiło jednak Marcie Wierzbickiej, która krztusiła się dobre parę minut. Krztusił się również kolega Piróga. Dla samego Michała, który odżywia się koszernie, wypicie krowiej uryny nie było problemem.
Po degustacji tego specyficznego napoju, uczestnicy ruszyli w dalszą trasę. Przy okazji wyścigu poznaliśmy też sekret Przetakeiwcz.
Jeśli chcesz coś uzyskać od faceta opowiedz mu komplement - zdradziła swój sposób na sukces.
O 5 tysięcy zawalczyły pierwsze trzy pary, którym byli: Antoni i Paweł, Marta i Oliwia, Joanna i Łukasz. Uczestnicy mieli złożyć ofiarę z owoców, które najpierw musieli przywieść łódką. Utrudnieniem był fakt, że owoce miały ważyć tyle, co wybrana osoba z pary.
Szczęścia nie miał Paweł, który wywrócił się razem z łódką. Próbował jednak walczyć do końca, ale niestety ostatecznie zgubił wiosło. Konkurencję wygrali Joanna i Łukasz, który w miarę sprawnie poradził sobie z zadaniem.
Następna konkurencja – której wygrana zapewniała immunitet - polegała na nauczeniu się 14 pozycji jogi. Uczestnicy musieli nauczyć się też ich nazw co w niektórych przypadkach okazało się o wiele trudniejsze niż samo wykonanie pozycji.
Większość uczestników chwaliło się w wywiadach, że praktykuje jogę na co dzień , jednak nie było tego widać podczas konkurencji.
Najlepiej poradziła sobie Julia, a najgorzej Oliwia, która wyznała, że "lubi jogę, niestety joga nie lubi jej". Trzeba jednak uczciwe przyznać, że Oliwii trafiła się najtrudniejsza pozycja - musiała utrzymać się na rękach. Niestety, nerwy zrobiły swoje. Dziewczyna ciągle się pociła, przez co ześlizgiwała się z maty. Problem miała tez Joanna, która dostała 3 minuty kary.
Po właściwie wykonanym zadaniu, należało wybrać woreczek z nazwą przyprawy. Rozkochana w luksusie Joanna wybrała oczywiście szafran, który jest jedną z najdroższych przypraw świata. Po tym zadaniu wyścig został przerwany, a uczestnicy mieli za zadanie znaleźć sobie nocleg, z czym mieli spory problem. Ludzie okazali się nieufni, nie robiła też na nich wrażenia kamera TVN-u.
Tak się złożyło, że uczestniczy znaleźli się w regionie, gdzie 19% mieszkańców jest wyznania katolickiego. Tym faktem najbardziej zachwycona okazała się… Przetakiewicz.
Ja wierze w Boga, jestem katoliczką, wszelkie takie sprawy duchowe, spirytualne, nie są mi obce - przekonywała rozentuzjazmowana.
Wszyscy uczestnicy ostatecznie znaleźli nocleg. Dostali nawet kolację, ale hinduska kuchnia nie wszystkim przypadła do gustu.
Mam listę rzeczy, które zjem po powrocie do Warszawy. Schabowy, z mizeria i ziemniakami, później będzie burger, burger z mięsem, burger wegetariański i zrazy wołowe - rozmarzyła się Oliwia.
Piróg wykorzystał okazję do pokazania jak normalnym i niezmanierowanym jest celebrytą. Michał podkreślił, że spanie w piwnicy czy na podłodze to dla niego nie problem, bo tak żyją miliardy ludzi na świecie. Popisał się też pretensjonalnym wyznaniem:
Uwielbiam iść na tanie piwo, iść na tani obiad - powiedział.
Rano wyraźnie wypoczęci uczestnicy ruszyli w dalszą trasę. Paweł opowiedział Antoniemu swój sen, przy z okazji i wbił też delikatną szpilkę w Dorotę Gardias.
Przyśnił mi się romans z Dorotą, ale wyglądała trochę inaczej, bardziej naturalnie. Nie miała tych sztucznych rzęs - powiedział uszczypliwie.
Zgodnie z przewidywaniami, uczestnicy musieli ścigać się do bazaru Kochi, gdzie mieli za zadanie napełnić woreczki. Na najbardziej drażniącą parę sezonu wyrastają niewątpliwie Joanna i Łukasz, którzy apogeum bycia irytującym osiągnęli właśnie przy okazji konkurencji z woreczkami.
Choć dotarli do celu pierwsi, to Joanna od razu straciła cały entuzjazm, bo zdała sobie sprawę, że najpewniej nie będzie ich stać na wybrany przez nią szafran. Zaczęła nawet przebąkiwać coś o wycofaniu się z programu i pojechaniu na Malediwy. Tak się złożyło, że mieszka tam jej przyjaciel, czym Joasia oczywiście się pochwaliła. Ostatecznie poradzili sobie z konkurencją.
Kocham luksus z wzajemnością, ja naprawdę tego nie udaje - wyznała. Luksus przyciąga luksus - podlizywał się Jakóbiak.
Z konkurencją najwięcej problemów miały siostry Bijoch, które nie mogły kupić cząbru, a także Dorota i Kasia, które wybrały bazylię, przyprawę niewystępującą w kuchni indyjskiej.
Do kościoła świętego Franciszka, pierwsze dotarły trzy pary: Marta i Oliwia, Joanna i Łukasz, Antek i Paweł. Niestety, Antek i Paweł przynieśli kumin, zamiast kminku, a zadanie wygrali Joanna i Łukasz, którzy nie kryli wyższości nad pozostałymi uczestnikami.
To nie koniec atrakcji - obiecała Szulim.
Nie możecie się doczekać?
**Stanek o Przetakiewicz: Wygląda super i to nie dzięki operacjom plastycznym
**