Dziennikarz Piotr Najsztub znajduje ostatnio bardzo dużo powodów do żartów i wyśmiewa w zasadzie wszystko, co usłyszy. Czwartkowe wydarzenia powinny jednak nieco ostudzić jego zapał do wyszydzania innych i skłonić do refleksji nad sobą. Jego zachowania nie można bowiem w żaden sposób obrócić w żart, nawet w niesmaczny.
Zobacz:Andrzej Duda odda narządy do przeszczepu. Najsztub żartuje: "Nie możemy przeszczepiać relikwii!"
W czwartkowy wieczór pod Konstancinem doszło do wypadku. Kilka minut po godzinie dziewiętnastej, na jednym ze skrzyżowań samochód marki Chevrolet potrącił na pasach pieszą. Ofiarą wypadku była kobieta, która akurat przechodziła przez jezdnię. Została przetransportowana z miejsca zdarzenia z urazem żeber prosto do szpitala.
Super Express ustalił, że kierowcą auta, które uderzyło w kobietę był Piotr Najsztub. Co więcej, w trakcie "śledztwa" dziennikarzom udało się dotrzeć do informacji, które stawiają dziennikarza w jeszcze gorszej sytuacji. Okazało się, że od 2008 roku dziennikarz nie ma prawa jazdy, aktualnego przeglądu technicznego i ważnej polisy OC. Stracił je prawdopodobnie z powodu przekroczenia punktów karnych. Wiadomo również, że nie starał się o odzyskanie dokumentu.
Nie chcę tego komentować - powiedział dziennikarzowi, który chciał usłyszeć jego wersję czwartkowych zdarzeń.
W przeciwieństwie do Joanny Liszowskiej i Dariusza K., Najsztub był trzeźwy.
**#dziejesienazywo: Piotr Najsztub o trudnej relacji z ojcem
**