Leszek Miller jest jedną z najbardziej znanych postaci polskiej polityki. Od pewnego czasu o byłym premierze nie pisze się jednak z powodu jego politycznych osiągnięć i kolejnych aspiracji, lecz... z powodu jego wnuczki, Moniki. Kontrowersyjny wizerunek 22-latki sprawił, że z miejsca zainteresowały się nią tabloidy i serwisy plotkarskie, co jej samej bardzo się chyba podoba.
Monika, która na co dzień jest studentką w elitarnej angielsko-amerykańskiej szkole, już wie, że odważnymi wypowiedziami może przedłużyć swoje gorące pięć minut.
Wnuczka byłego premiera ma aspiracje na bycie tzw. "modelką alternatywną". Nie boi się też pokazywać ciała na odważnych zdjęciach. Można więc było się spodziewać, że prędzej czy później otrzyma propozycję udziału w rozbieranej sesji. Jak doniósł niedawno blog Agnieszki Jastrzębskiej, taką ofertę złożyła Monice redakcja magzynu CKM.
Miller potwierdziła wprawdzie, że taka sytuacja miała miejsce, jednak zdementowała kwotę, jaką miano zaproponować jej za kuszenie czytelników pisma swoimi wytatuowanymi kształtami.
Wszystko, co ten portal napisał a propos mojej sesji w "CKM", jest nie prawdą - zapewnia Monika w rozmowie z Faktem. Rzeczywiście byłam zaproszona do redakcji "CKM-u", ale decyzja o moim wystąpieniu na okładce jeszcze nie zapadła. A 3000 zł to w życiu nie byłaby cena, na którą bym się zgodziła.
Jesteście ciekawi, za jakie pieniądze gotowa jest rozebrać się przed aparatem?