Joasia Jabłczyńska jednak żartowała z tym, że nie wyda jednak płyty. Po prostu się przekomarzała.
Dwie wytwórnie złożyły mi propozycje - mówi w rozmowie z Na żywo. Ale na współpracę z wytwórnią nie jestem gotowa. Bałabym się, że zostanę produktem [!?]. Trzymam się Janusza Tylmana, z którym pracowałam przy show. Zna moje możliwości wokalne, a i ja mówię otwarcie, co lubię. Pośpiechu nie ma, bo nie sztuka nagrać jedną płytę. Za rok skończę studia i wtedy zdecyduję, co robić. A tak niedawno obiecywała, że zajmie się karierą prawniczą. I że poważnemu prawnikowi nie wypada wygłupiać się medialnie. A teraz okazuje się, że nie zrezygnuje ani z aktorstwa ani ze śpiewania. Chce chyba brać przykład z pani Anny Marii Wesołowskiej.