W 2011 roku na festiwalu Comic-Con, Jason Momoa został poproszony o wypowiedź na panelu Gry o Tron. Opowiadał wówczas o inspiracjach i radości z grania w filmach, które są odrealnione. Źródło zamiłowania do gatunku fantasy opisał w dość kontrowersyjny sposób.
Kocham ten gatunek, ponieważ daje wiele możliwości. Mogę na przykład wyrwać komuś język z gardła i uchodzi mi to na sucho, albo mogę zgwałcić piękną kobietę - powiedział.
Co prawda, wśród zgromadzonej publiczności na sali słychać było tylko śmiech i gromkie brawa. Nikt nie poczuł się wówczas urażony "niesmacznym" żartem aktora.
Dziś sytuacja się zmieniła. Wobec fali oskarżeń, która spłynęła na jednego z najbardziej wpływowych producentów filmowych Ameryki i przyjaciela Weroniki Rosati, Harveya Weinsteina, żart przestał być zabawny.
W komentarzach pod fragmentem jego wypowiedzi i na profilach w mediach społecznościowych pojawił się ogrom komentarzy, w których fani serialu nie szczędzili inwektyw pod jego adresem.
Jason Momoa postanowił za swój żart przeprosić. W tym celu umieścił obszerny wpis na Instagramie:
Obudziłem się w Australii i natrafiłem na uzasadnione reakcje wielu osób na mój stary żart sprzed kilku lat, za który przepraszam. Nadal jestem rozczarowany sobą, kiedy wspominam tamten dzień - przyznał. Zdaję sobie sprawę, że moje najszczersze przeprosiny nie cofną teraz tych bolesnych słów. Gwałt i napastowanie seksualne mogą dotknąć każdego i sam byłem świadkiem wywołanego tym bolesnego cierpienia wśród mojej rodziny i przyjaciół. Ten komentarz to było totalne bezguście z mojej strony. Jest to nieakceptowalne i z ciężkim sercem przepraszam za wypowiedziane słów.
Fani serialu mu wybaczą?
**To koniec gwałciciela z trójmiasta? Prokuratura ma zeznania kilkanastu ofiar
**