Dwa lata temu Marcin Dubieniecki, wówczas jeszcze mąż Marty Kaczyńskiej, został zatrzymany przez CBA pod zarzutem wyłudzenia 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych, prania pieniędzy w rajach podatkowych i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Razem z nim aresztowano jego wspólniczkę Katarzynę M., byłą żonę Artura Boruca. Marcin spędził w areszcie 14 miesięcy. W tym czasie jego tata, mecenas Marek Dubieniecki żalił się w tabloidach, że prokuratura i sąd znęcają się nad jego synem, nie chcąc go puścić do szpitala na leczenie kręgosłupa. Zawiadomił w tej sprawie nawet Komisję Helsińską.
W październiku zeszłego roku sąd nagle uznał, że nie istnieje już obawa, że Marcin będzie mataczył w śledztwie i postanowił puścić go do domu za poręczeniem w wysokości trzech milionów złotych. Miesiąc wcześniej z aresztu zwolniono jego ukochaną Katarzynę. Potem już wszystko potoczyło się szybko. Dubieniecki pierwsze dni wolności wykorzystał na formalne rozwiązania swojego małżeństwa z Martą Kaczyńską. Zależało mu na czasie, bo Modrzewska była już w ciąży. Od tamtej pory śledczy z Krakowa muszą jeździć przez całą Polskę do Trójmiasta, by przesłuchać Marcina i jego nową partnerkę, która, jak wyjaśnił jej adwokat, ze względu na ciążę nie mogła podróżować. Po urodzeniu dziecka Katarzyna ciągle nie doszła jeszcze do siebie i nie może odpowiadać na pytania śledczych, gdyż rozmowy o przekrętach finansowych zbyt mocno ją stresują. Śledztwo zostało więc przedłużone do grudnia. Prokuratura ma nadzieję, że przez ten czas Modrzewska poczuje się na tyle lepiej, by mogła w końcu złożyć zeznania: Prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie Dubienieckiego. "Ze względu na ciążę, pani Modrzewska nie może być przesłuchana"
Tymczasem Marcin nie traci czasu. Dotąd nie był zbyt wylewny w rozmowach z dziennikarzami, jednak ostatnio biega po redakcjach i żali się, że prokuratorzy chcą go zabić. Jak zapewnia, schorzenie kręgosłupa, na które cierpi, można leczyć wyłącznie za granicą, a sąd nie pozwala mu czmychnąć z kraju.
Prokuratura i służby specjalne - oskarża w rozmowie z Gazetą.pl. Znam akta, więc wiem, co mówię. Przykład: dla funkcjonariusza CBA niewyobrażalna jest sytuacja, w której spółka z kapitałem zakładowym 5 tys. zł była właścicielem nieruchomości o wartości 30 mln zł. Pokazuję im więc, że spółka giełdowa jest warta miliardy, a jej właścicielem jest spółka o kapitale zakładowym 5 tys. zł, ale oni nie rozumieją Dziś wiemy tylko, że zarzuty są postawione i że nadal istnieją. Wokół tego kręci się cała narracja prokuratury. Od początku chodziło tylko o to, by Marcin Dubieniecki był podejrzany. Moja sprawa to ewidentna polityka. Gorsze jest to, że z uporem maniaka prokuratura uniemożliwia mi podjęcie bardzo ważnego dla mnie leczenia poza granicami Polski. A jest ono niezbędne i istotne dla mojego zdrowia, a nawet życia. Zakładam więc, że prokuratura chce mnie uśmiercić, nie tylko cywilnie, ale i fizycznie.
W rozmowie w Super Expressem posunął się jeszcze dalej, oskarżając rzecznika prokuratury o posiadanie "zapijaczonej mordy" oraz okłamywanie opinii publicznej. W odpowiedzi rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie wyraził ubolewanie, że rodzice źle Marcina wychowali, a nauczyciele w szkole też nie pomogli: Dubieniecki o rzeczniku prokuratury: "Ustami ZAPIJACZONEJ MORDY wprowadza w błąd opinię publiczną"
W najnowszym wywiadzie były mąż Kaczyńskiej narzeka, że niezależność sądów to bujda i w ogóle wszyscy się na niego uwzięli. Wyznał także, że afera Amber Gold to "błaha historyjka" w porównaniu z tym, jak okropnie potraktowano jego samego.
Trzeba być naiwnym, by wierzyć tu w niezależność sądu - twierdzi Dubieniecki. W mojej sprawie na wszystkie uchybienia sądu, o ile kończyły się korzystnie dla prokuratora, przymykano oczy mimo tego, że to właśnie prokurator powinien być rzecznikiem praworządności i dla transparentności postępowania, które prowadzi, sprzeciwiać się orzekaniu poza kolejnością przez sędziego z wyrobionym i niekorzystnym dla strony poglądem.
_
_
**Robert J. podejrzany o okrutne zabójstwo studentki zatrzymany
**