Miriam Shaded, działaczka społeczna i jednocześnie prezes fundacji Estera, która zajmuje się niesieniem pomocy potrzebującym chrześcijanom mieszkającym w Syrii, zdobyła rozgłos dzięki kontrowersyjnym porównaniom i tezom.
Ostatnio Shaded była gościem programu Gwiazdy w Republice, gdzie pokusiła się o garść kolejnych barwnych stwierdzeń. Dziennikarka, która przeprowadzała wywiad z Shaded w telewizji Republika, zapytała ją, czy czuje się polską Orianą Fallaci – słynną dziennikarką, która po zamachu terrorystycznym na World Trade Center, jako jedna z pierwszych osób publicznie odważyła się skrytykować radykalny islam.
Czuję się Miriam Shaded, ale odpowiednikiem na pewno tak - skromnie przyznała Miriam, co bezlitośnie wyśmiali internauci.
"Jaki kraj, taka Fallaci"
"Z niej taka Fallaci, jak ze mnie mandaryński sułtan"
"Z lektury Twittera dowiedziałem się, że „kontrowersyjna biznesmenka” Miriam Shaded czuję się polskim odpowiednikiem Oriany Fallaci. Ma tupet" - pisali.
W drugiej części wywiadu Miriam chwaliła się ilością sprowadzonych rodzin z Syrii do Polski i przyznała, że pomimo pomocy, nie zdecydowali się tu zostać:
Sprowadziłam do Polski 52 rodziny chrześcijańskie z Syrii. Tylko 40% z nich zostało w Polsce. Wyjechali do Niemiec, gdzie mają lepsze warunki do życia - przyznała szczerze.
Standardowo już został poruszony temat związków polskich kobiet, które chodzą do kościoła rzymsko-katolickiego z wyznawcami islamu. Miriam bez ogródek wytłumaczyła źródło tej relacji:
Kobiety są naiwne, jeśli chodzi o miłość i wiele kobiet albo się sparzyło, albo nie ma szans na miłość w Polsce. Czytałam artykuł, że na jednego atrakcyjnego mężczyznę w Warszawie przypada dziesięć atrakcyjnych kobiet. Jest bardzo duża konkurencja - zaczęła. Potem przyjeżdża taki muzułmanin śniady, przystojny. Tym bardziej dla Polek, które są blondynkami, więc mężczyźni o innym typie urody im się podobają. I one też się podobają muzułmanom. Zaczyna się jakaś relacja. On mówi jej piękne słowa, bo oni są bardziej emocjonalni, otwarci i one zaczynają wchodzić w te relacje. Angażują się, zaczynają kochać, a jak już się kobieta zakocha, to już jest masakra. I dopiero musi przeżyć mnóstwo cierpienia, żeby wyszła z danej relacji.
Zgadzacie się z nią?