W ciągu ostatnich dni Radek Majdan stracił wszystko - stanowisko radnego z ramienia PO, posadę bramkarza w klubie Polonia Warszawa oraz dostęp do ciała i pieniędzy swojej byłej żony, Dody.
Dodatkowo wkrótce będzie musiał ponieść prawne konsekwencje napaści na policjantów. Co w takiej sytuacji robi Majdan? Oczywiście pije. Z kim? Oczywiście ze swoim kumplem, Piotrem Świerczewskim. Noc z czwartku na piątek spędzili w jednej z knajp przy warszawskim Nowym Świecie.
Gdyby byli czynnymi piłkarzami, za taką balangę w przeddzień meczu dostaliby przynajmniej kary finansowe - pisze Super Express - ale zostali przecież zawieszeni, więc można strzelać kieliszek za kieliszkiem. Kiedy uczestnicy balangi zamówili kolejną butelkę, Majdan zaczął się robić jakiś dziwny. Rozglądał się złowrogo, jakby szukał zaczepki. Dokładnie tak, jak mówią jego starzy znajomi - że po alkoholu nie przypomina wesołka z boiska.
Warszawiakom radzimy uważać na wstawionego Radzia.