Gdyby nie rola w M jak miłość, Dominika Figurska nie zdobyłaby raczej popularności. Serial, w którym Figurska gra kochankę postaci granej przez Cezarego Morawskiego okazał się odsłaniać rąbka prawdziwej osobowości Dominiki. W realnym życiu zdradziła własnego męża, a "zbawiennym doświadczeniem" od dawna dzieli się z dziennikarzami.
"Porywczy" charakter celebrytki przydał się jej w kolejnej roli – zagrała bowiem w filmie o świętym Maksymilianie Kolbem. Jak twierdzi, predestynowały ją do tego dwie zalety: bruzda na czole i wiedza o zakonniku.
Gdy się dowiedziałam, że Michał Kondrat robi film o Kolbem, to go nie odstępowałam. Nie liczyłam na rolę matki świętego. Zresztą ona miała ciemne oczy i była niską korpulentną kobietą. A ja jestem długonogą korpulentną blondynką (...) Wciąż dopytywałam o film, o to, czy znajdą się w nim jakieś konkretne fakty, o których czytałam. Reżyser szybko więc się zorientował, że mam sporą wiedzę na temat życia świętego. Zobaczył moje zaangażowanie i chyba dlatego powierzył mi tę rolę. Bardzo się ucieszyłam - chwali się aktorka.
Kolbe miał bruzdę na czole charakteryzującą ludzi porywczych. Ja też jestem porywcza. I tak samo jak on zakładam, że wszystko jest w życiu możliwe. Na studiach miałam opinię, że rzucę się w wir kariery, dzieci nie będę miała, bo je zgubię. A tymczasem mam piątkę dzieci - zauważa.
Właściwie od urodzenia towarzyszą mi takie niemożliwości, które stają się możliwe. Urodziłam się jako wcześniak. Dużo chorowałam, miałam zeza, ząbki bez szkliwa, byłam obcięta na garnek. I takie dziecko mówi, że będzie aktorką. Można tylko uśmiechnąć się z pobłażaniem.
**Gardias w TVN-ie: "Depresja poporodowa bierze się z perfekcjonizmu kobiety"
**