Ivan Komarenko udowodnił już, że nie cofnie się przed niczym. Jest zdolny nie tylko publicznie wykorzystać nieszczęście chorej na raka kobiety i pochwalić się w brukowcu, że dał jej 1000 euro. Chętnie kradnie też cudze piosenki.
Jak donosi Twoje Imperium, najnowszy "hit" Ivana "Żono moja" to utwór chorwackiego wokalisty Darko Domijana, której nową, przearanżowaną wersję, Komarenko ukradł discopolowej kapeli Masters.
Jedyna różnica jest taka, że u Ivana zamiast syntezatora, słuchać gitarę - mówi Paweł Jesionowski, 17-letni lider zespołu. Prawo autorskie pozwala na robienie coverów, jednak - jak twierdzi wydawca płyt Mastersa - powinny obowiązywać pewne zasady przyzwoitości.
Między muzykami jest niepisana umowa, że artysta nie podbiera pomysłów kolegom z branży. A Komarenko tak zrobił. To nieetyczne, bo Masters to młody zespół, stawia pierwsze kroki, a Komarenko jest doświadczonym muzykiem. I teraz tylko on na tym przeboju zarobi.
Menedżer Komarenki, Krzysztof Bogucki, potwierdza, że utwór jest coverem chorwackiej piosenki, ale ani słowem nie wspomina o autorstwie aranżacji. A powinien coś na jej temat wiedzieć.
Pan Boguski pytał o pozwolenie na skorzystanie z naszej aranżacji, ale nie wyraziłem zgody - tłumaczy lider zespołu Masters. Teraz poniosę konsekwencje, bo zarobi Komarenko, a nie ja.
Który discopolowiec ma prawo do tego coveru? Nie nam oceniać. Sądzimy jednak, że Komarenko powinien się bardziej skoncentrować na pokazywaniu gołej dupy umówionym paparazzi. To do tej pory wychodziło mu najlepiej.