Sam Lutfi, były menedżer Britney Spears, wydaje książkę, w której ma zamiar opisać "najmroczniejsze sekrety księżniczki pop". Rodzina i prawnicy piosenkarki bezskutecznie próbowali wstrzymać publikację biografii, która ich zdaniem może zniszczyć jej życie.
Zgodnie z wyrokiem sądu Sam nie ma prawa zbliżać się do Britney, ani nawet z nią kontaktować. Został także oskarżony o podawanie Spears narkotyków w jedzeniu i psychiczne znęcanie się nad nią. Lutfi twierdzi, że wkładał środki nasenne do pączków, aby uśpić zdenerwowaną piosenkarkę. Utrzymuje także, że Britney lubiła, gdy na nią krzyczał, sprawdzał pocztę i podsłuchiwał rozmowy. Ponoć czuła się bezpieczniej, gdy kontrolował jej życie.
W biografii zostanie szczegółowo opisany okres depresji i załamania nerwowego, jakie przechodziła gwiazda. Sam Lutfi utrzymuje, że to Spears błagała go o narkotyki i potrafiła dziennie wciągnąć po kilkanaście kresek kokainy. Narkotyki przytłumiały poczucie lęku, ale wzmacniały też autodestrukcyjne skłonności piosenkarki. Na imprezach z paparazzi i innymi hollywoodzkimi pasożytami, pijana i naćpana Britney sypiała z kilkoma mężczyznami naraz. Były menedżer opisuje ze szczegółami jej erotyczne przygody, a także ataki depresji i wielokrotne próby samobójcze. Jak wiemy, skończyło się to załamaniem nerwowym i ogoleniem na łyso.
Ojciec Britney utrzymuje, że książka to stek kłamstw. Natomiast zdaniem mediów i ludzi "z branży", Sam Lutfi ujawnia wydarzenia, o których od dawna po cichu rozmawiano.