Od ponad miesiąca polski zespół Decapitated przymusem przebywa w Stanach Zjednoczonych, czekając na rozprawę w sprawie gwałtu, jakiego miał dopuścić się na jednej z fanek. Do zdarzenia miało dojść po koncercie artystów w miejscowości Spokane. Muzycy zaraz po występie zaprosili do tour-busa dwie fanki na drinka, a kiedy jednej z nich nagle zrobiło się niedobrze i postanowiła skorzystać z toalety, wykorzystał to Rafał P., który miał ją zgwałcić. Podobno potem przyłączyli się do niego jego koledzy. Muzycy wszystkiemu zaprzeczają, jednocześnie nie chcąc poddać swojego materiału DNA do badań. Twierdzą też, że... nie potrafią mówić po angielsku, co wcześniej nie przeszkadzało im w koncertowaniu po Stanach.
I tak zresztą nie mogą ze sobą rozmawiać: Polscy muzycy oskarżeni o gwałt zbiorowy dostali ZAKAZ KONTAKTOWANIA SIĘ ze sobą!
Okazuje się, że kłopoty zespołu zataczają coraz szersze kręgi: w piątek przed sądem w Spokane odbyła się pierwsza rozprawa z dwoma innymi członkami zespołu, Rafałem P. i Hubertem W. Podobnie jak Wiesław K. i Michał L., oni też usłyszeli zarzuty porwania fanki oraz gwałtu 2. i 3. stopnia. Oznacza to, że teraz cała czwórka odpowie za zbiorowy gwałt.
Sąd wyznaczył kaucję w wysokości 100 tysięcy dolarów. Na razie nic nie wskazuje na to, by muzycy wcześniej wyszli z aresztu.