Sopot Hit Festiwal był dla Dody bardzo owocny. Jej piosenka Nie daj się wygrała konkurs, a ona ze łzami w oczach odbierała nagrodę. Jak się okazuje, niesprawiedliwie.
Dostaliśmy lawinę maili od czytelników zbulwersowanych przebiegiem głosowania podczas festiwalu. Rzeczywiście, wygrana Dody nie jest do końca czysta, i to mówiąc najdelikatniej... Z naszych źródeł dowiedzieliśmy się, że komuś BARDZO zależało na tym, żeby właśnie Doda zwyciężyła.
Regulamin przewidywał tylko jedną turę głosowania za pomocą SMS-ów. Liczyć miały się wszystkie głosy wysłane do 8 sierpnia do 22:00. Zgodnie z tymi zasadami nagrodę powinni otrzymać Łukasz Zagrobelny i Ewelina Flinta, gdyz wygrali z Rabczewską o 0,1%! Najwidoczniej TVP chciała, by zwyciężyła gwiazda telewizji, Doda, bo w ostatniej chwili... zmieniono regulamin!
W wyniku tej zmiany unieważniono wszystkie otrzymane SMS-y i uruchomiono nowe głosowanie już podczas samego koncertu, spośród wykonawców, którzy otrzymali najwięcej głosów. Triumfatorką została Doda.
W ten sposób oszukano widzów TVP, którzy od tygodni mogli głosować na swoich faworytów, wysyłając niejednokrotnie więcej niż jednego SMS-a. Czy to przypadek, że zarówno festiwal w Sopocie jak i Gwiazdy tańczą na lodzie (którego sukces zależy głównie od medialnej "formy" Dody) emitowane są w Dwójce?
Zabawne, że Dorota popłakała się z powodu nagrody, którą wywalczyła w taki sposób... Czy to nie szczyt hipokryzji?