Program Ślub od pierwszego wejrzenia na długo przed premierą budził ogromne emocje. Pomysł, by pary, które po raz pierwszy mają spotkać się dopiero na ślubnym kobiercu, dobierane były przez psychologów i "specjalistów", wywołał burzę. Przeciwnicy programu zarzucają mu nie tylko bawienie się uczuciami jego uczestników, ale w dodatku robienie sobie kpiny z instytucji małżeństwa.
Mimo tych kontrowersji, pierwsza edycja show cieszyła się dużą popularnością, więc TVN od razu zdecydował się na jej kontynuację. I tym razem nie obyło się jednak bez problemów, o czym głośno mówią sami uczestnicy.
Przypomnijmy: Kolejna uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" czuje się oszukana: "BŁAZEN Z SOLARIUM! No ku*wa, bez jaj!”
Co dziwi chyba jeszcze bardziej, wciąż są jednak uczestnicy, którzy myślą, że w programie naprawdę mają szansę znaleźć prawdziwą miłość. Tak było w przypadku Ani i Grzegorza, którzy wydawali się najlepiej dobraną parą w drugiej edycji Ślubu. Choć po raz pierwszy zobaczyli się dopiero podczas uroczystości, to małżeńską przysięgę przypieczętowali pocałunkiem, a na weselu wydawali się autentycznie dobrze bawić w swoim towarzystwie.
Nic nie zapowiadało więc, że w wyemitowanym w poniedziałek siódmym odcinku programu ich relacja może obrócić się o 180 stopni. Początek nie wydawał się podejrzany, bo po powrocie ze spędzonej na Teneryfie podróży poślubnej "państwo młodzi" spędzili noc u rodziców Ani.
Jest moim zięciem, traktuję go jak rodzinę - mówiła matka dziewczyny, a jej ojciec, jako wyraz zaufania, zaoferował nawet Grzegorzowi wypożyczenie samochodu.
Również Ania wydawała się zachwycona wyborem specjalistów programu:
Dostałam wiadomość od mamy, żebym dbała o ten związek, bo Grzesiu jest tego wart - powiedziała.
Jej mąż też nie ukrywał entuzjazmu:
Jeszcze nie będzie to normalna szara rzeczywistość, bo mam jeszcze wolne od szkoły i od pracy, możemy nacieszyć się sobą - mówił do kamery.
Wszystko zmieniło się jednak w ciągu jednej nocy spędzonej przez małżonków w wynajmowanym przez Grzegorza mieszkaniu. Zapłakana Ania, wykorzystując moment, w którym jej mąż wyszedł "po zakupy na śniadanie", wyznała:
Grześ powiedział mi, że nie jest gotowy na małżeństwo. Nie wiem, co się stało - mówiła dziewczyna, leżąc w łóżku. Nie rozumiem, dlaczego Grześ nie chce, żebyśmy bliżej się poznali. Czuję się strasznie zwodzona przez Grzesia. Nie wiem, jak mam o tym powiedzieć rodzicom i znajomym, oni go od razu skreślą.
Sam Grzesiek starał się załagodzić sytuację, ale jego wyznanie raczej nie pozostawiało złudzeń:
_Uważam, że z mojej strony nic z tego nie będzie. Chciałbym, żebyśmy spędzali czas razem, ale bez wymuszonej bliskości._
Jeżeli Ania miała nadzieję, że jej mąż jednak zmieni zdanie, to czekała ją bolesna niespodzianka. Mimo kryzysu, para zdecydowała się urządzić wcześniej zaplanowane spotkanie z przyjaciółmi Grześka.
Obiecaliśmy znajomym Grzesia, że po powrocie się z nimi spotkamy. Nie wiem, jak mam się zachować i ukrywać to, co się między nami stało - mówiła przygnębiona Ania.
Impreza szybko przeniosła się do klubu, gdzie jej "mąż"... zaczął tańczyć z inną kobietą, nie zwracając uwagi na załamaną Anię.
To jest całkowity brak szacunku do mnie - powiedziała zraniona.
Wygląda na to, że Ania i Grzegorz jako pierwsi podejmą więc decyzję o rozstaniu. Myślicie, że była naprawdę tak naiwna, by wierzyć, że znajdzie w programie prawdziwą miłość?
**Monika Banasiak "Słowikowa": "Zakochałam się po raz trzeci. To nie jest bad boy"
**