Tydzień temu opublikowaliśmy zdjęcia 42-letniego proboszcza z Osiecznicy, który, chociaż na co dzień musi przestrzegać służbowego "dresscode'u" i zakładać sutannę, to prywatnie woli znacznie mniej zabudowane stroje. Rzeczywiście, ma co pokazać, bo wolny czas spędza przeważnie na siłowni, przygotowując się do zawodów kulturystycznych.
Ksiądz Artur Kaproń zdjęciami swojej muskulatury chętnie chwali się w Internecie. Najwyraźniej pociąga go rola celebryty, bo udzielił też wywiadu Radiu Wrocław i wyznał na antenie, że na udział w zawodach pozwolił mu sam biskup. Niestety, szefowie proboszcza kiepsko znieśli jego wylewność i celebryckie ciągoty.
Biskup Legnicki Zbigniew Kiernikowski stwierdził, że chwalenie się zdjęciami w slipkach oraz zalotnych pozach nie zgadza się jednak z nauką Kościoła i udzielił proboszczowi kanonicznej bury.
Producentka pokazów mody Dorota Wróblewska uznała, że dobrze się stało, bo ksiądz, który najwyraźniej zamarzył o karierze Anny Lewandowskiej czy Ewy Chodakowskiej, trochę się jednak zagalopował. Jak zapewnia, nie ma wielkiego znaczenia to, że jest księdzem.
Mamy taki kult ciała, że nawet ksiądz nie wytrzymał i chwali się swoimi bicepsami. Czy mnie to dziwi? - zastanawia się Wróblewska na Facebooku. Nic już mnie nie zdziwi zwłaszcza kościelna hipokryzja. Nie znoszę obłudy, tak jak i nie lubię ludzi, którzy co tydzień biegają do kościoła udając świętych, a codziennie popełniają grzechy. Ksiądz Artur Kaproń założył konta w mediach społecznościowych i z niebywałą starannością prowadzi swoje profile, na których umieszcza zdjęcia umięśnionej sylwetki. Super, że ćwiczy tylko po co takie "sesje"?
Czy to jest ksiądz czy lekarz to dla mnie publikacje zdjęć w slipkach i w zalotnych pozycjach jest słabe i świadczy o samouwielbieniu. Pozycje jak oferta matrymonialna i tyle w tym temacie. A wystarczyło założyć spodnie od dresu lub dłuższe bokserki.
Zgadzacie się z nią?