Niestety Wiśniewskiemu coraz trudniej jest zarobić na życie - mówi jeden z jego kolegów Życiu na gorąco. Michał zorientował się, że czasy świetności Ich Troje minęły kilka lat temu, a z nimi skończył się okres łatwych pieniędzy.
Od tamtej pory Wiśniewski próbował rozkręcić różne biznesy, ale bez powodzenia. Niedawno sprzedał swój klub "Extravaganza". Transakcja była utrzymana w ścisłej tajemnicy, do tej pory Wiśniewski na swoim blogu nazywa nowego właściciela "zarządzającym", dając do zrozumienia, że nadal kontroluje sytuację. Ale tak nie jest.
Klub od dawna świecił pustkami, nie pomogły ani wieczory karaoke, ani nawet imprezy organizowane przez firmy - mówi informator tabloidu. Michał przejechał się na tym interesie. Wiem, że liczył na więcej, w końcu wiele lat temu miał knajpę w Łodzi. Ale to były zupełnie inne czasy.
On zawsze lubił żyć ponad stan - mówi jego koleżanka. Brał kredyty i mówił, że jakoś to będzie. Podziwiałam go za odwagę. Michał rozglądał się za lokalami w Warszawie. Myślał chyba o stworzeniu sieci własnych klubów i knajp. I mimo, że był doświadczonym biznesmenem, wygląda na to, że tym razem przeliczył się.
Czy naprawdę jest u niego aż tak źle? Wiśniewski zawsze wyśmiewa takie publikacje, twierdząc, że nadal jest bogaty i zarabia miliony złotych. W to akurat wierzymy. Niedawno nasz informator podsłuchał rozmowę Wiśniewskiego z przyjacielem, która by to potwierdzała (zobacz:*"Kilka milioników" Wiśniewskiego?)
*.
Trzeba jednak pamiętać, że nie wystarczy zarabiać kilka milionów rocznie, żeby nie zbankrutować. Trzeba jeszcze wydawać mniej niż się zarabia. A jak lubi się hazard i wystawne życie, właściwie każde pieniądze są możliwe do przepuszczenia. Zwłaszcza jeżeli dochodzą do tego jeszcze nietrafione inwestycje.
Czy u Michała jest naprawdę tak źle, jak twierdzą znajomi? A może stać go było na nieudaną inwestycję w klub?