Od dwóch dni kariera Kevina Spaceya wisi na włosku. I to nie dlatego, że przyznał się do bycia gejem, ale do momentu, w którym to zrobił - tuż po tym, gdy do mediów wypłynęła historia Anthony'ego Rappa, dziś dorosłego mężczyzny, którego Spacey miał molestować przed laty. Opinia publiczna jest zgoda, że coming out gwiazdora to słaba próba ochrony wizerunku, zamiast stanięcia twarzą w twarz z poszkodowanymi.
Przypomnijmy: Korwin Piotrowska o Spaceyu: "OHYDNE. Zawiódł jako człowiek. Teraz pora na molestowane dzieciaki"
Spacey ma coraz więcej kłopotów: najpierw potwierdzono, że produkcja House of Cards zostaje zakończona, potem do mediów zaczęły zgłaszać się kolejne ofiary gwiazdora. Amerykański filmowiec Tony Montana wyznał, że 14 lat temu Spacey złapał go za krocze, a Daniel Beal opisał, jak aktor rozebrał się przy nim i zachęcał do złapania penisa.
Jest wielki, prawda? - miał kusić Spacey.
Do kolejnej ofiary dotarła BBC, która przeprowadziła wywiad z mężczyzną chcącym zachować anonimowość. Rozmówca stacji woli posługiwać się imieniem John. John opisuje, jak w latach 80. spotkał aktora na obozie teatralnym. Położyli się spać - John w łóżku, a Spacey na kanapie. Rano nastolatek odkrył, że gwiazdor obejmuje go ramieniem i trzyma głowę na jego brzuchu.
Czułem się niekomfortowo, to było traumatyczne - opisuje ofiara Spaceya, dodając jednocześnie, że chce wierzyć, że zajście nie miało tła seksualnego.
Zobacz też: Spacey molestował 14-latka... KŁADĄC SIĘ NA NIM! "Miałem szczęście, że nie zdarzyło się nic gorszego"
**#dziejesiewkulturze: Kevin Spacey zmienił się nie do poznania
**