W ostatnim odcinku drugiego sezonu Azja Express pozostało już tylko pięć par. Przed programem było wiadomo, że do uczestników ma dołączyć tajemniczy gość.
O poranku wszyscy wsiedli do autobusu, nie wiedząc dokąd, ani po co jadą. Chwilę później zatrzymała ich dość podejrzana jednoosobowa kontrola drogowa. Okazało się, że jedynie po to, aby wpuścić Huberta Urbańskiego.
Dzisiaj chcę Wam zaproponować program "Kto chce zostać hindusem". Zobaczymy, co wiecie o kraju, w którym jesteście już kilka tygodni - zapowiedział.
Osłupieni uczestnicy odebrali sygnalizatory odpowiedzi i zaczęła się intelektualna gimnastyka przy muzycznym podkładzie z Milionerów.
Najwyższy szczyt Indii, tamtejsze języki urzędowe, pytanie o indyjskie granice - stłoczeni w autobusie uczestnicy niestety nie popisali się wiedzą w konkursie, w jakim przyszło im przymusowo uczestniczyć.
Wszyscy bardziej strzelali, wszystko rozbijało się o szczęście - stwierdziła bezradna Zuza Bijoch.
Marta i Staszek, Antek i Paweł - te pary mogły wysiąść ze zbaczającego z trasy autobusu jako pierwsze.
Pa kochani, poczytajcie parę książek - pożegnał się obcesowo Paweł, czym wkurzył Michała Piróga.
Wyścig rozgrywał się o amulet wart ponad 5 tysięcy złotych.
Marta Wierzbicka oprócz papierosa w ustach, miała też pretensje do Antka i Pawła za używanie mapy.
Przetakiewicz i Jakóbiakowi też dopisało szczęście. Jako ostatnie wysiadły siostry Bijoch. Hubert poczęstował je "okolicznościami dodatkowymi".
Wylądowałyśmy z Hubertem w trasie. Hubert nam nie pomaga - raczej utrudnia - żaliły się.
Pierwsze zadanie polegało na przelaniu tradycyjnej indyjskiej herbaty z kubka do kubka. Rzecz w tym, że naczynia miał dzieć 1 metr. Po wykonaniu zadania grupa hindusów zaczepiła Martę i Staszka, żądając pieniędzy.
Ni momy dudków - tłumaczył po góralsku.
Mamy bardzo nieskoordynowaną drużynę - skarżyły się za to siostry, których "ogon" poszedł do łazienki.
Kolejne zadanie polegało na jak najszybszym przejeździe wyładowanym beczkami pojazdem przez tor przeszkód. Wszystkiego pilnował funkcjonariusz podejrzanie podobny do tego, który zatrzymywał busa.
To się spie*doli wszystko. Jedź - prorokował Piróg.
Najszybsi okazali się Marta i Staszek.
Na indiańskich drogach się nauczyłaś prowadzić! - komplementował z przekąsem Antoni.
_Jaki z tego wniosek? Że kobiety prowadzą lepiej od mężczyzn!_
Radość okazała się przedwczesna, bowiem Agnieszka Szulim przyprawiła zwycięską parę o zawał. Okazało się, że w ostatniej chwili wyprzedził ich Michał Piróg...
Humor nie opuszczał przegranych Antka i Pawla, którzy dokończyli zadanie jako ostatni, bo zabrakło im jednego kanistra.
Myślisz, że Hubert dzisiaj śpi z "zuzkami"?
_A zazdrościsz! Też byś się przespał z zuzkami?_
Nie - z Hubertem - przekomarzali się Antoni z Pawłem.
Tymczasem Asia i Łukasz wyżebrali, by lokalsi dorzucili im się do biletu. "W nagrodę" Jakóbiak "zabawiał" współpasażerów przechwałkami po polsku: Jaki przystojniak się dosiadł! Tylko nos ma za duży... - nachalnie wizualizował sobie ich podziw.
Marta po niespodziewanej porażce ślizgała się na krawędzi załamania nerwowego.
Mam ochotę mieć łózko i nie jechać teraz z tymi ludźmi, po prostu usiąść, a nie wysiąść i martwić się, czy znajdę mieszkanie, czy nie - żaliła się, jakby zapomniała reguł programu.
"Zuzki" jakimś cudem dopadły autobus, którym podróżowali Przetakiewicz i Jakóbiak.
Wyścig dobiegł końca. Teraz wyzwaniem było znalezienie noclegu aż dla pięciu osób. Padło na buddyjską świątynię.
Dziewczęta poszły płaczliwie przekonywać opiekunów, tymczasem wielkonosy narcyz próbował budować instagramową fanbazę pozując do zdjęć z mieszkańcami wioski. Hubert przyglądał się wszystkiemu z politowaniem.
Staszek desperacko próbował opanować panikę Marty. Parze przyszło szukać noclegu w wiosce, która z higieną miała mocno na bakier. Bułecka przejął rolę negocjatora, a Wierzbicka drżącymi dłońmi odpalała kolejne papierosy.
Jakimś cudem znaleźli dom, w którym nie walały się śmieci. Zostali nawet poczęstowani miejscowym jedzeniem. Marta wczuła się w mało higieniczny klimat wioski i odmówiła umycia rąk przed jedzeniem.
Będzie cię sraczka łapać, żeby nie było trzeba po krzakach gonić! – przestrzegał Staszek.
Tymczasem świątynne życie "Zuzek", Huberta, Asi i Łukasza okazało się dużo bardziej rozrywkowe, niż przypuszczali.
Na miejscu zastali śpiewy, a Łukasz w pseudoreligijnym uniesieniu mógł nawet pobawić się dzwonkiem.
Następnego poranka na uczestników czekało nowe zadanie: zbudowanie ceglanej świątyni według wzoru z obrazka. Michał Piróg i jego partner pierwsi złapali za cegły.
Później dowiedzieliśmy się, że Paweł z pary Antoniego pracował kiedyś jako pomocnik na budowie. Co w jego karierze poszło tak źle, że znalazł się w polskim show biznesie?
Największy dramat przy tym zadaniu przeżyła jak zwykle Asia Przetakiewicz. Okupiła zadanie upuszczeniem cegły na palce i złamaniem paznokci.
To jest niesprawiedliwe, dziewczyny nie powinny tego robić - przyznała instagramowa orędowniczka równości kobiet i mężczyzn.
Hubert Urbański zdradził jak migał się od służby wojskowej - poszedł do szkoły budowlanej. Nie przypuszczał wtedy, że ta wiedza przyda mu się po latach.
Hinduski kierowca na miejscu trzeciego zadania zażądał zapłaty, krzycząc groźnie.
We've got no money. We're all brothers and sisters! - Przetakiewicz bezskutecznie uderzała w hipisowskie tony.
Sprawę załatwił o dziwo Ławrynowicz, "przekazując" cudze pieniądze kierowcy. Pozostali dorzucili zegarek, bransoletki i długopis.
Za chwilę miała się rozstrzygnąć sprawa immunitetu, który finalnie przypadł Pirogowi i Piotrowi Czaykowskiemu. Antek z Pawłem nie kryli rozczarowania...
Myślicie, że odpadną w kolejnym odcinku?
**Zuza Bijoch o Azji Express: Idziemy jak burza, a bałyśmy się, że szybko odpadniemy!
**