Joanna Racewicz przed siedmioma laty przeżyła wielką tragedię. Jej mąż, porucznik Paweł Janeczek, zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Janeczek, który miał zaledwie 37 lat, był szefem osobistej ochrony prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Owocem jego związku z dziennikarką Panoramy jest syn Igor, który w chwili, gdy stracił ojca, miał niespełna dwa lata.
Racewicz wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że to właśnie przede wszystkim z myślą o małym Igorze chce kultywować pamięć o mężu, choć wspomnienia o nim są wciąż dla niej bardzo bolesne.
Wczoraj, wykorzystując Dzień Wszystkich Świętych, Racewicz pozwoliła sobie na kolejne szczere wyznanie. Dziennikarka opublikowała na Instagramie zdjęcie męża wykonane na pokładzie feralnego samolotu Tu-154 i opatrzyła je wzruszającym opisem.
Kolejny rok, jeszcze jeden znicz. Tyle ważnych słów, żal każdego, które nie zdążyło paść - napisała. Myślę. Tęsknię. Opowiadam o Tobie naszemu Synowi. Jesteś legendą, opowieścią, bajką na dobranoc. Tęsknię. Ale już nie chcę płakać. Chcę dziękować, że byłeś. I że wciąż mogę patrzeć w Twoje oczy - patrząc w oczy Igora.
Spodziewaliście się po niej takich wyznań?
**Euforia Racewicz na widok paparazzi. Aż tak zależy jej na popularności?
**