Od dwóch tygodni "znany specjalista od marketingu politycznego" ma niemały problem z własnym wizerunkiem, występując w mediach pod skróconą wersją nazwiska. Piotr T. usłyszał zarzut posiadania i rozpowszechniania pornografii dziecięcej, ale zdaniem jego prawnika trzeba zbadać, czy czasem nie była to "sztuka". Wszak T. jest jej znanym koneserem.
Przypomnijmy: Adwokat Piotra T. już go broni: "Trzeba zbadać, czy to pornografia, czy może DZIEŁO SZTUKI!"
Wygląda na to, że przysługę Piotrowi T. wyrządziła poniekąd sama policja. Jak informuje bowiem TVN24, podczas zatrzymania specjalisty od wizerunku miało dojść do pewnych błędów.
Piotra T. zatrzymano 21 października, kiedy to prowadził szkolenie w jednym z warszawskich hoteli. Policja litościwie poczekała do końca prelekcji i dopiero później aresztowała "konesera sztuki". W trakcie tych czynności funkcjonariusze zapomnieli jednak zabezpieczyć prywatnych rzeczy Piotra T., które trafiły do pokoju hotelowego dyrektora firmy, którą szkolił T.
Ciekawe jest też to, co znaleziono wśród rzeczy osobistych specjalisty. Jak podaje portal, były to między innymi drugi dowód osobisty (!), legitymacja policyjna, legitymacje międzynarodowych organizacji walczących o prawa człowieka oraz prywatne telefon i komputer.
Biorąc pod uwagę fakt, że T. postawiono zarzuty w oparciu o zawartość komputera służbowego, strach pomyśleć, co mogło znajdować się na prywatnych nośnikach danych.
Myślicie, że adwokat Piotra już się cieszy?
**#dziejesiewkulturze: Kevin Spacey zmienił się nie do poznania
**