Do skandalicznej decyzji prokuratury doszło w Bydgoszczy, gdzie wiosną tego roku pijany ksiądz zabił pieszego na pasach. Stanisław F. był znanym bydgoskim duchownym, który po powrocie z misji w Afryce objął funkcję proboszcza jednej z parafii. Z racji swojej pozycji utrzymywał kontakty z miejscową "elitą" i był zapraszany na ważne uroczystości. Zamiłowanie księdza do bankietów i towarzystwa z czasem przerodziło w uzależnienie od alkoholu. O jego nałogu wiedzieli ponoć wszyscy, jednak przez długi czas sprawa była zamiatana pod dywan. W końcu postanowił zająć się nią biskup, który odwołał proboszcza z funkcji, a gdy to nie poskutkowało, nakazał mu leczenie odwykowe. Niestety, F. odmawiał przyjęcia pomocy, a jego nałóg pogłębiał się.
W połowie maja duchowny wsiadł (zapewne nie po raz pierwszy) pod wpływem alkoholu do samochodu i jechał ulicą Fordońską. Na pasach wyprzedził inny pojazd, który zatrzymał się, żeby przepuścić pieszego, którym był 53-letni Zdzisław S. Rozpędzone auto pijanego księdza staranowało mężczyznę, który w wyniku ciężkich obrażeń zmarł po przewiezieniu do szpitala. We krwi kierowcy wykryto półtora promila alkoholu.
Choć proboszczowi groziło 12 lat więzienia, prokuratura uznała, że F. odsiedzi jedynie jedną trzecią tej kary. Swoją decyzję argumentują tym, że pijany pirat drogowy w sutannie przyznał się do winy i dobrowolnie chce odsiedzieć czteroletni wyrok.
Do prokuratury wpłynął wniosek o dobrowolne poddanie się karze przez podejrzanego w tej sprawie. Zaproponował dla siebie cztery lata więzienia. Przystaliśmy na to - powiedział w rozmowie z Super Expressem szef prokuratury rejonowej Bydgoszcz-Północ, Dariusz Bebyn. O wymiarze kary zadecydowały następujące przesłanki: przyznanie się do winy, skrucha sprawcy i to, że do tej pory nie był karany.
Mieszkańcy Bydgoszczy są zbulwersowani decyzją prokuratury, a miejscowi policjanci sugerują, że na tak niski wymiar kary miały wpływ lokalne koneksje duchownego.
Nie podoba mi się tak niska kara dla sprawcy tego wypadku. Ksiądz czy nie ksiądz, każdy powinien być tak samo traktowany - uważa jeden z funkcjonariuszy bydgoskiej drogówki. Czy teraz prokurator zawsze będzie się zgadzał na cztery lata więzienia dla kierowcy, który po pijaku postanowi wyprzedzić na pasach i zabije niewinnego człowieka?
_
_