Fakt donosi, że Doda śpiewa ostatnio na koncertach do mikrofonu przyczepionego do stojaka. Stojak owinięty jest różowym pluszem, co jednoznacznie się redakcji Faktu kojarzy. Faktycznie - wygląda to, jakby Doda śpiewała do dużego, różowego penisa. Jakoś nas to nie dziwi - taki element scenografii dobrze wpasowuje się w jej sceniczny (i pozasceniczny) wizerunek. Reporterzy Faktu są jednak oburzeni zachowaniem wokalistki:
Dodzie (22 l.) już nie wystarcza, że ubiera się jak panienka lekkich obyczajów i publicznie rzuca mięsem. Teraz podczas koncertów w wyuzdany sposób gładzi wielgachny, różowy mikrofon, którego kształt budzi jednoznaczne skojarzenia. (...) Wcale nie przejmuje się tym, że wśród jej słuchaczy oprócz śliniących się facetów są także małe dziewczynki. Strach pomyśleć, że dla którejś z nich taka Doda może być wzorem...
Nie przesadzajmy. Jesteśmy dalecy od krytykowania Doroty za jej sceniczny wizerunek. To w końcu tylko show. Najważniejsze, że nadal kocha ona swojego męża, mimo że ten zostanie wkrótce bezrobotny i łysieje: