Waldemar Pawlak sprawia wrażenie, jakby w polskiej polityce był od zawsze. Przez całą swoją karierę był związany z Polskim Stronnictwem Ludowym, które zagwarantowało mu miejsce na liście wyborczej w pierwszych częściowo wolnych wyborach do tak zwanego sejmu kontraktowego.
Przez kolejne 16 lat Pawlak nie opuścił parlamentu. Przegrał dopiero w wyborach 2015 roku z Markiem Martynowskim, z którym ścigał się o fotel senatora okręgu płockiego. W swojej wieloletniej karierze politycznej Pawlak zdążył być ministrem gospodarki, premierem, wicepremierem, prezesem Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, oraz, dwukrotnie, kandydatem PSL w wyborach prezydenckich.
Prowadzony przez braci Karnowskich prawicowy tygodnik W Sieci twierdzi, że do swojego bogatego życiorysu Pawlak powinien jeszcze dorzucić stanowisko... rosyjskiego szpiega.
Ten, zdaniem autorów artykułu, nie ulegający wątpliwości fakt, redakcja tygodnika postanowiła specjalnie uczcić na okładce zdjęciem Waldemara Pawlaka z wymownym podpisem "Człowiek Moskwy w Warszawie".
Tygodnik twierdzi, że przez cały czas swojej kariery Pawlak cichaczem współpracował z Rosjanami, chociaż przez ten czas był wielokrotnie prześwietlany przez tajne służby szukające na niego "haków" i akurat rzekome szpiegostwo na rzecz Rosjan jakoś umknęło ich uwadze.
Mimo to jednak bracia Karnowscy idą w zaparte, że dbał o interes rosyjski lepiej niż sami Rosjanie. Zarzucają mu działanie na szkodę Polski przy podpisywaniu umowy z Rosjanami z 29 października 2010.
Układy z Moskwą, ogromne pieniądze, dążenia do podpisania niekorzystnych dla Polski porozumień gazowych i korupcja - to podejrzenia, w sprawie których prokuratura wszczyna śledztwo - informuje tygodnik.
Być może nie będzie to jedyny proces w tej sprawie, bo jeśli oskarżenia są bezpodstawne, to ciężko sobie wyobrazić, by Waldemar Pawlak nie zdecydował się walczyć o swoje dobre imię w sądzie.