Kilka miesięcy temu głośno było o oszustwie, jakiego miał się dopuścić organizator zbiórki pieniędzy dla dwuletniego Antosia Rudzkiego, który rzekomo chorował na rzadkiego siatkówczaka. W wyniku choroby chłopcu miała grozić ślepota, a nawet śmierć. Jedyną nadzieją miała być eksperymentalna terapia w Stanach Zjednoczonych, której koszt miał wynieść aż 1,5 miliona złotych.
W opisie zbiórki można było przeczytać m.in., że rodzicom chłopca udało się zebrać samodzielnie milion, a o pozostałe 500 tysięcy walczono w internetowej zbiórce, w której promocję czynnie zaangażowali się celebryci. Do akcji przyłączył się również Robert Lewandowski, który przelał na rzecz Antosia 100 tysięcy złotych. Wkrótce wyszło na jaw, że chłopiec o takim imieniu i nazwisku co prawda istnieje, ale jest zdrowy, a jego rodzice nigdy nie prosili o pomoc.
Organizator zbiórki przedstawiający się jako "Celebrity & Sports manager" Michał S., na Facebooku zapewniał, że on także dał się oszukać. Obiecał też, że każdy, kto wpłacił pieniądze na pomoc Antosiowi, odzyska swoje pieniądze. Zamieścił nawet kopię przelewu zwrotnego na konto napastnika Bayernu Monachium.
W wtorek odbyło się przesłuchanie w tej sprawie, na którym zeznawał Lewandowski.
Tak, potwierdzam, taka czynność miała miejsce. Robert Lewandowski został przesłuchany w charakterze osoby pokrzywdzonej - powiedziała Sportowym Faktom WP rzeczniczka prokuratury okręgowej we Wrocławiu, Małgorzata Klaus.
Jak zapewnia rzecznik reprezentacji Polski, konieczność udziału w przesłuchaniach nie przeszkodzi w przygotowaniach piłkarza do towarzyskiego meczu z Urugwajem, który odbędzie się w piątek.
To są prywatne sprawy zawodnika, nie chcę się na ten temat wypowiadać. Mogę jedynie zapewnić, że Robert będzie normalnie trenował i weźmie udział w konferencji prasowej zaplanowanej we wtorek na godzinę 13.45 - powiedział Jakub Kwiatkowski.